Ostatnia, jak dotąd, ekranizacja powieści Nicholasa Sparksa.
Autora, który ma za zarówno zagorzałych fanów, jak i przeciwników. Ci pierwsi widzą w nim nowego Ericha Seagala (twórcę pamiętnego „Love Story”), ci drudzy - wyrobnika, taśmowo produkującego harlequinowate czytadła. Tymczasem, jak to często bywa, prawda leży po środku.
Owszem, zarówno książki Sparksa, jak i ich ekranizację są mocno schematyczne. Ba, akcja często toczy się w tych samych miejscach, realiach, z podobnymi do siebie, jak dwie krople wody bohaterami. A jednak niektóre z tych „produkcji” czyta się/ogląda bardzo dobrze. A już np. taki „Pamiętnik”, to całkiem niezły kawał kina, więc czasem warto „sparksom” dać szansę. Tak jest też w przypadku nakręconego w 2018 roku „Wyboru”.
Tym razem w rolach głównych obsadzono mniej znanych aktorów (Teresę Palmer i Benjamina Walkera). A jednak radzą sobie dużo lepiej niż np. Kevin Costner i Robin Wright w „Liście w butelce”, czy Diane Lane i Richard Gere w „Nocach w Rodanthe”. Wielkie gwiazdy jakoś się w „sparksach” nie sprawdzają.
- A Rachel McAdams i Ryan Gosling w „Pamiętniku”? – zapyta ktoś. Cóż, wtedy byli dopiero mało znanymi aktorami na dorobku, a czy Palmer i Walker pójdą w ich ślady - to się dopiero okaże.
Póki co obejrzeć możemy ich w „Wyborze”. Filmie, który przez większą część seansu zdaje się być lekką, wakacyjną, komedią romantyczno-obyczajową, ale w pewnym momencie skręci w stronę poważniejszego dramatu oraz, oczywiście, melodramatu. Czyli klasyczny Sparks. Natomiast ogląda się to bardzo dobrze. Zwłaszcza, że na drugim planie bryluje Tom Wilkinson. Co też jest znakiem rozpoznawczym wszystkich tych ekranizacji – w roli ojca/mentora występują zwykle znakomici aktorzy starszego pokolenia: Paul Newman, Richard Jenkins, James Garner, Alan Alda…
Zaskakujące, ale Sparks to też już historia kina. I to całkiem interesująca. Więc tym bardziej zachęcam do rzucenia okiem na „Wybór”.
On-line film jest dostępny w iTunes i Chili.
*
Tekst z cyklu Filmy wszech czasów
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...