W maleńkiej kabinie, czy jak inni to określają czarnej skrzynce, rozlokował się w samym centrum Manhattanu Theatre for One (teatr dla jednego).
Times Square jest nie tylko scenerią spektakularnych widowisk, jak powitanie Nowego Roku z milionową widownią, czy też masowych wieców z udziałem popularnych osobistości.
W czerwcu nowojorski plac przyciągnął ponownie najmniejszy teatr świata. Jest to nie tylko teatr jednego aktora, lecz zarazem jednego widza. Z artystów występuje m.in. Dallas Roberts znany z filmów "Spacer po linie", czy "15:10 do Yumy". W minionym roku w teatrze dla jednego zaprezentował się wokalista i gitarzysta rockowy Billie Joe Armstrong.
W wyłożonej aksamitem, klimatyzowanej budce o powierzchni 1,2 na 2,5 metra mieści się jednoosobowa widownia i jeden aktor lub muzyk. Współtworzą krótkie, 5-10 minutowe spektakle kameralne, które dla obu stron są niezwykle poruszającym, intymnym doświadczeniem.
Pomysłodawcą oryginalnego przedsięwzięcia jest zdobywczyni prestiżowej nagrody Tony za dekoracje do "American Idiot", projektantka sceniczna Christine Jones. Wyjaśnia, że zainspirował ją spotkany na jakimś weselnym przyjęciu magik. Jak dodaje, prywatna wersja zazwyczaj publicznego występu była dla niej odurzająca.
"Zrodziło się pytanie, czy wydestylowanie relacji między wykonawcą a widownią w przestrzeń mającą charakter wystarczająco prywatny, aby czuć się niezwykle intymnie, ale jednocześnie na tyle bezpieczny, by umożliwić widzowi wszechstronną reakcję, daje prawdopodobieństwo zwiększenia doświadczenia transcendentalnego?" - pyta Jones.
Kiedyś projektantka angażowała magów, tancerzy, poetów. Teraz koncentruje się głównie na teatrze. Przekonuje, że miniaturowe przedstawienia są unikalne dla każdego widza. "Obydwoje, i aktor i członek widowni jednakowo w to inwestują" - dodaje.
W tym roku w sąsiedztwie ruchu ulicznego, we wciśniętej między wieżowce, epatującej jarzącymi się reklamami, zatłoczonej części Times Square, między Broadwayem a Siódmą Aleją, zwanej Duffy Square występują: Steve Cuiffo, Birgit Huppuch, Marin Ireland, Tasha Lawrence oraz wspomniany Roberts. Grają w specjalnie zamówionych przez Theatre for One minisztukach nawiązujących do poetyki peep schow. Ich autorami są Zayd Dohrn, Stephanie Fleischmann, Jacquelyn Reingold, Emily Schwend, a także Beau Willimon.
Pytana przez PAP na Times Square kobieta widziała już wszystkie z prezentowanych spektakli. "Lubię każdy z nich z wielu różnych powodów. Obecność tam dostarcza niezwykłych wrażeń i intymnych momentów z aktorem. Ani w połowie nie przeżywa się tego w zwykłym teatrze z dużą sceną. Jest to jakby dzielenie się uczuciami w odróżnieniu od prezentacji. Każde przedstawienie jest inne w zależności od tego na jakiego trafimy wykonawcę" - mówiła mieszkanka Nowego Jorku.
Jeszcze inni porównują swe przeżycia w Theatre for One z doznawanymi w świątyni, przy konfesjonale, albo do emocji podczas jazdy windą we dwoje.
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...