„Kopiści” - tak pogardliwie o studentach konserwacji mówią ci z malarstwa czy rzeźby. - Jest to uproszczenie wynikające pewnie z tego, że można sztukę rozumieć bardzo wąsko.
– Otrzymujemy dla siebie to, co nigdy nie stanie się udziałem przeciętnego zjadacza chleba, a nawet artysty innej dziedziny niż nasza. I to od samego początku... kiedy poznajemy muzealną kuchnię, kiedy uczymy się warsztatu wielkich mistrzów, gdy poznajemy techniki dawno już niewykorzystywane przez współczesnych artystów, kiedy wreszcie w napięciu zdejmujemy kolejne warstwy przemalowań, żeby po setkach lat wreszcie spojrzeć w prawdziwą twarzą świętego czy Madonny – mówi Małgorzata, a wtórują jej pozostali członkowie ekipy.
– Jesteśmy bardzo blisko artysty, który stworzył dzieło. Musimy poznać go, zrozumieć jego zamysł, odkryć jego tajemnicę, tak by po wiekach ponownie wydobyć blask arcydzieła – zapewnia Szczypior.
– Nie czujemy się gorsi, tak jak gorszy nie czuje się lekarz tylko dlatego, że nie stworzył ciała, któremu przywraca zdrowie – decyduje się na porównanie Michalina, niedoszła lekarka. – Co więcej, udana konserwacja czy rekonstrukcja to powód do dumy. Przygoda, która podobna jest do gorącego zakochania. Tego czasu, gdy wsłuchujemy się w drugiego człowieka z niezwykłą uwagą i wzajemnością, oddajemy mu swój czas i swoje siły, by mógł zajaśnieć blaskiem życia, niby tego samego co dotąd, ale na pewno nie takiego samego – wtrąca Katarzyna.
– Jeżeli jest jakiś namacalny sposób, by uczestniczyć w sacrum, to na pewno jest to nasza praca. Wysoko na rusztowaniach czy w zaciszu pracowni fizycznie obcujemy ze sztuką, a ona jest przecież najlepszym skrótem do Boga – podsumowuje Małgorzata, wspinając się kilkadziesiąt metrów nad posadzkę, żeby barokowi jezuici z katedralnych ścian znowu mogli wsłuchiwać się w muzykę organów.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.