– Mógłbym bez żalu zostawić wszystkie inne formy muzyki dla chorału – mówi Sławomir Witkowski, gitarzysta, kompozytor i aranżer.
Równolegle chorałowa pasja rozwijała się u Edwarda Kawki i Krzysztofa Wierzchowskiego. W końcu z inicjatywy ks. Stanisława Juraszka, ówczesnego proboszcza parafii św. Barbary w Chorzowie, który nadał nazwę zespołowi, kantorzy po raz pierwszy zaśpiewali razem na Mszy gregoriańskiej. I pozostali w tym muzycznym składzie, który powoli rozszerzał się. Do Scholi wciąż dołączają młodzi mężczyźni. Niektórzy z nich przed 15 laty byli dziećmi, a jednak i w nich ziarno ponadczasowej muzyki znalazło żyzną glebę. Co ich przyciąga w chorale? – To dla mnie niezgłębiona tajemnica – opowiada Marcin Juraszek, student informatyki, który niedawno dołączył do SCMCh. – Ta muzyka dotyka głęboko duszy, to pełnia muzyki liturgicznej.
Dobry gust od kołyski
– Chorał jest ziemskim przedłużeniem uwielbienia, które nieustannie trwa w niebie – twierdzi ks. Stanisław. – Myślę, że aniołowie też śpiewają chorał. To perła dziedzictwa Kościoła.
Jak twierdzą muzycy, chorał daje poczucie jedności z wielowiekową tradycją Kościoła. – Tym śpiewem przez wieki święci chwalili Boga – zachwyca się Witkowski.
SCMCh uświetniła swoim śpiewem liczne uroczystości, brała udział w prestiżowych festiwalach, jak Międzynarodowy Festiwal Muzyki Gregoriańskiej Na Skałce „Ars Cantus Gregoriani” w Krakowie, „Fide et Amore” w Żorach, „Wratislavia Cantans” we Wrocławiu czy Międzynarodowy Festiwal Muzyki Dawnej im. G.G. Gorczyckiego i wiele innych. Nagrali dwie płyty, które słuchane są przez światowych znawców muzyki. Utwory z tych krążków świadomi rodzice puszczają swoim dzieciom do snu, by wyrobić w nich dobry muzyczny smak. Jednak – jak sami podkreślają – podstawowym zadaniem Scholi jest śpiew liturgiczny. I z tego są najbardziej dumni. „Wyśpiewali” wiele Mszy gregoriańskich, które regularnie odprawiane były w kościele św. Barbary, a obecnie w parafii św. Jadwigi w Chorzowie. – Największym sukcesem jest to, że coraz częściej jesteśmy zapraszani do śpiewu w kościołach, w katedrach całej Polski – mówi Witkowski. – Cieszymy się, że nasza twórczość jest doceniana jako śpiew własny Kościoła, który powinien towarzyszyć liturgii.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.