Strajki w Trójmieście w sierpniu 1980 r. stały się wydarzeniem symbolicznym i na trwałe weszły do historii.
Strajk w Stoczni Gdańskiej stał się wręcz ikoną robotniczego buntu, „agorą wolnych i równych”, jak czytamy we wstępie do tej książki.
Jednocześnie spór o przebieg i sens tamtych wydarzeń nie został zakończony. Trwa, ponieważ ich bohaterowie są obecni w polityce, a udział w strajku jest ważną częścią ich biografii, często najważniejszą przepustką do historii.
Tym większa zasługa Anny Machcewicz, historyka i dziennikarza, autorki m.in. znakomitej biografii Kazimierza Moczarskiego, że spróbowała raz jeszcze zmierzyć się z tym tematem.
Swą opowieść o strajku w Stoczni im. Lenina osadziła w szerszym kontekście powojennych dziejów Wybrzeża, losów opozycji oraz działań lokalnych władz partyjnych i państwowych. W książce "Bunt. Strajki w Trójmieście. Sierpień
1980" szeroko wykorzystuje dokumenty z kilkunastu archiwów państwowych oraz IPN, a także ogromną literaturę przedmiotu. Jako historyk jest także wytwórcą źródeł, gdy rozmawia z kilkunastoma znaczącymi uczestnikami tamtych wydarzeń.
Zastanawia jednak nieobecność w tym gronie Lecha Wałęsy, który wprawdzie wielokrotnie o nich opowiadał, ale powinien
być skonfrontowany z nowymi dokumentami i interpretacjami.
Największą zasługą autorki jest to, że z zapomnienia wydobywa ludzi, którzy nie funkcjonują w pamięci zbiorowej. Nie zrobili karier politycznych, nie błyszczeli w mediach. W tym sensie książka Machcewicz pokazuje nową perspektywę
badawczą, znacznie ciekawszą, moim zdaniem, aniżeli spór o rolę Wałęsy w tych wydarzeniach.
Bez niego bowiem historia potoczyłaby się prawdopodobnie w podobnym kierunku, choć może inaczej. Bez nich zaś buntu by nie było.
Film „mocno kultowy”. Co, ze względu na tematykę, sprawia, że także niepokojący.
Czyli Scorsese jakiego nie znamy. Jakiego się nie spodziewamy. Tymczasem…
Muzykologa i misjonarza. Odkrywcy dzieł muzyki sakralnej latynoamerykańskiego Baroku i Renesansu.