To królowie folkowego odcienia rocka. A właściwie król jest jeden – Marcus Mumford i jego „synowie”, czyli muzykujący kompani.
Dawno już zdobyli patent na to, jak ze skromnego, akustycznego instrumentarium uczynić trampolinę dla roztańczonej publiczności.
Na czwartym albumie tworzą miksturę z najlepszych dotychczasowych pomysłów. Budują napięcie (to znak rozpoznawczy kwartetu M&S), przechodząc od spokojnej, prostej w środkach zwrotki, do niemal orkiestrowego refrenu.
Mocny, nie do podrobienia głos lidera wspina się wysoko, to znów schodzi w dół. A ostatnim dopływem „Delty” jest bogata elektronika.
Independent FolksW rozmowie sprzed lat prof. Mieczysław Tomaszewski kreśli duchową sylwetkę Chopina.
A w roli głównej kolejny komediant próbujący w końcu zagrać coś na serio?
Cyfryzacja może się stać fałszywym bogiem, który dyktuje ludziom, co powinni myśleć i robić.
W ludzkim wykonaniu utworu muzycznego urzeka nas właśnie to, co nie jest "komputerowe".
Zapytałem ciągle rozwijającą się inteligencję o rzekę, która jest kojarzona z naszym hajmatem.