Śląsk jak Palestyna

Ślązacy nie tylko myślą inaczej, ale nawet inaczej grzeszą. Nadaktywizmem, aintelektualizmem, małodusznością i drobiazgowością – wylicza ks. Szymik. Ale równie wiele zalet można by dla równowagi przywołać.

Czytam „Akropol z hołdy czyli teologię Śląska” – zbiór rozmów z księdzem Szymikiem, które wcześniej przez ponad dekadę ukazywały się na łamach różnych czasopism. Czytam, podczytuję właściwie – po kawałku, nieregularnie, ale niezwykle uważnie. Bo z tych rozmów – o wszystkim, co najważniejsze, a więc o literaturze, rodzinnym domu, Bogu – wyłania się ważny obraz śląskości. Oczywiście, rozmów o Śląsku wprost również nie brakuje, ale największą zaletą zbioru jest to, że Śląska można szukać w nim na każdej stronie. Nawet gdy rozmowy z pozoru dotyczą rzeczy zupełnie innych.

Śląsk nie jest wszystkim
Jest w tym spójność, podążanie za własnymi tezami. Bo gdy mówi Szymik o teologii Śląska, o rozumieniu fenomenu Śląska w perspektywie teo-logicznej, czyli w logice Boga, w świetle chrześcijańskiej nauki, mówi o dwóch ważnych rzeczach. Po pierwsze o tym, że Śląsk nie może być dla Ślązaka wszystkim. Śląskość jest – tylko i aż – swoistą metawartością, źródłem specyficznego patrzenia na świat. Zakorzenienie w małej ojczyźnie jest niezwykle ważne, bo stanowi konieczny warunek otwarcia na inność. Śląskość – jeśli rozumiana jest po chrześcijańsku – nie może być odcięciem, zamknięciem.

Druga teza wypływa niejako z pierwszej. Śląsk musi być dla Ślązaka tym, czym Palestyna dla Jezusa, to znaczy: musi być alfabetem rozumienia relacji do Boga i bliźnich. Jeśli zrozumiemy Śląsk i śląskość – a więc zaakceptujemy swoje miejsce w świecie, włączając w to historię, kulturę, język, pamięć przodków – będziemy mogli z miłością i ufnością przekraczać siebie, dawać siebie innym.

Z pomocą przychodzi język. „Przoć – mówi ks. Szymik – nie pozwala uciekać w abstrakcję z miłością. Trzeba przoć przocielom. Można sobie darować kochanie ludzkości. Przaje się konkretnie tym, którzy są na wyciągnięcie ręki.”

Śląskość to nie kompleks
I jeszcze dwie ważne myśli, które się z rozmów wyłaniają. Śląskość nie może być kompleksem. Wciąż jeszcze jest w Ślązakach niezgoda na śląskie „tu i teraz”. Zwracają się w stronę przeszłości bądź roztaczają wizje przyszłości, mitologizują Śląsk, odrzucając rzeczywistość na rzecz poszukiwanie metafor – a to Westfali, a to Paryża. A Śląskość – zdaje się mówić ks. Szymik – to przede wszystkim dar. Śląsk to pogranicze, może nawet margines, ale nigdy zadupie. Bo „w miejscu, gdzie człowiek rodzi się, kocha, cierpi i umiera, tam nigdy nie jest zadupie”.

Ale druga myśl, nie mniej ważna, choć niemożliwa do rozpatrywania w oderwaniu od tego, co już zostało przeze mnie wspomniane, brzmi: śląskość to także odrębność. Odrębność, która domaga się docenienia.

Śląsk jak Palestyna   Wydawca: Księgarnia św. Jacka Ślązacy nie tylko myślą inaczej, ale nawet inaczej grzeszą. Nadaktywizmem, aintelektualizmem, małodusznością i drobiazgowością – wylicza ks. Szymik. Ale równie wiele zalet można by dla równowagi przywołać: pracowitość, uczciwość, solidność, pobożność, rodzinność. Ślązacy poważniej traktują życie, z tego wynika ogromna potrzeba ładu. A w ładzie – dopowiada pszowski teolog – sensowniej się cierpi i kocha.

Owa odrębność wyraża się być może najpełniej w specyficznie śląskim „myślenie sercem”, o którym Szymik wspomina za Gryphiusem i Nossolem. „Patrząc z Zachodu jesteśmy jeszcze racjonalni, a już emocjonalni. A patrząc ze Wschodu, jesteśmy jeszcze serdeczni, a już racjonalni.”.

Niech te słowa posłużą nie tylko za podsumowanie, ale i za wskazówkę.

***

Tekst z cyklu Mała Biblioteczka Śląska

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Więcej nowości