publikacja 16.04.2015 00:55
Spotkanie z reżyserem 15 kwietnia w sali widowiskowej Tarnogórskiego Centrum Kultury zorganizował Klub "Pochwała inteligencji na Górnym Śląsku". Twórca "Obcego ciała" po projekcji filmu opowiadał o problemach przy jego realizacji, oburzeniu feministek i psuciu zabawy w nowoczesnym świecie. Zdradził też tytuł swojego kolejnego filmu.
Po projekcji Krzysztof Zanussi tłumaczył przesłanie filmu "Obce ciało" i odpowiadał na pytania widzów Szymon Zmarlicki /Foto Gość
Reżyser tłumaczył, jakie przesłanie chciał zawszeć w „Obcym ciele”. Dlatego zacytował słowa bohaterki, jakie padają na końcu filmu: „Absolutna wolność – i co mi z tego?”. Jak skomentował, „wolność jest wartością wielką, ale instrumentalną”, która ma czemuś służyć, bo inaczej staje się swawolą.
Podczas spotkania zostały też przywołane wyniki ostatniego badania religijności wśród Polaków, z których wynika, że wiarę w Boga deklaruje 86 proc. rodaków, a więc tyle samo, co w Afganistanie. W opinii ekspertów ma to pokazywać, że „z praktycznego punktu widzenia Polska spełnia niemal wszystkie warunki państwa wyznaniowego”. Mimo tych faktów Krzysztof Zanussi odważył się nakręcić film o dyskryminacji chrześcijan.
– Polska jest krajem, w którym zachodzą przemiany. Nie lubię rozróżnienia na chrześcijaństwo otwarte i zamknięte, bo w tym jest zawarta pewna doza demagogii. Wszelka religijność, również muzułmańska czy buddyjska, bywa bardzo głęboko metafizyczna, ale bywa też powierzchowna i obrzędowa. Ale jeżeli w chrześcijaństwie jest to zespół wartości, które są przeżywane, to one zawsze są niewygodne i nigdy w historii chrześcijanom nie mogło być wygodnie. Bo jeśli było, to znaczy, że nie byli porządnymi chrześcijanami – ocenił.
Plakat filmu "Obce ciało" w holu Tarnogórskiego Centrum Kultury Szymon Zmarlicki /Foto Gość
Skomentował również pełną oburzenia reakcję feministek na „Obce ciało”, mimo wielu postaci silnych kobiet w jego poprzednich obrazach. – Feminizm przypomina cholesterol. Jest dobry i zły – skwitował krótko. – Rzeczywiście skrajne feministki wzięły mnie pod ostrzał, ale myślę, że głównie z braku wyboru. Wcześniej był Janusz Korwin-Mikke, a nagle okazało się, że ja też się nadaję – dodał.