Od polskiej granicy dzieli go kilkaset metrów. 300-letni dom przysłupowy w Hirschfelde restaurowany jest siłami Niemców i Czechów. W ostatni weekend stycznia zaplanowano w nim pierwsze spotkanie.
Nazwano go pieszczotliwe Pilgerhäusl, co w dialekcie bawarskim znaczy „pielgrzymi domeczek”. Dlaczego akurat po bawarsku? Bo Jeanette Gostelli, jedna z inicjatorek powstania stowarzyszenia ratującego zabytkowy „przysłup”, zakochana jest także w tym zakątku Niemiec, choć domów przysłupowych tam nie ma. Takich osób jak Jeanette można tu, na placu budowy, spotkać codziennie co najmniej kilka.
– Pracujemy wspólnie, angażując oczywiście od czasu do czasu fachowe firmy budowlane. Inaczej nie dalibyśmy rady podnieść z upadku tego fantastycznego obiektu – mówi J. Gostelli. Od czasu, kiedy zdecydowali o zawiązaniu stowarzyszenia i rozpoczęli pierwsze zabiegi jego uratowania, minęło 2,5 roku. Ale już widać, że było warto. To będzie jedno z najpiękniejszych schronisk dla pielgrzymów na Żytawskiej Drodze do Santiago de Compostela i miejsce spotkań ekumenicznej wspólnoty.
Mikołaj Plank/GN
Hirschfelde
Tak wyglądała tutejsza plebania katolicka jeszcze 70 lat temu. Za rok budynek ma wyglądać równie imponująco
Najważniejsze są fundamenty
Historia tego miejsca zaczęła się w roku 1364. Tu, gdzie dziś stoi „pielgrzymi domeczek”, swoją komandorię zaczęli stawiać joannici. Budowa trwała pięć lat, po czym do budynku wprowadził się komtur joannitów w asyście kilku braci. Ciekawostką jest to, że joannitami zwali się w ciągu wieków rycerze różnych wyznań i narodowości. I tak byli nimi kawalerowie maltańscy (katolicy), ale także zakonnicy szpitala św. Jana z Jerozolimy (anglikanie) czy szpitalnicy św. Jana z Cypru (prawosławni). Dlatego to chyba najlepsze miejsce na ekumeniczne spotkania pielgrzymów z całej Europy.
Po czterystu latach obecności joannitów w Hirschfelde pamiątką po zakonnikach-rycerzach pozostała jedynie Komturgasse (uliczka Komtura), przy której dziś odrestaurowywany jest Pilgerhäusl. Jego część stoi prawdopodobnie na joannickich fundamentach.
20 lat samotności
W XVIII w. w tym miejscu wzniesiono plebanię. Budynek od razu zyskał formę tzw. przysłupową, bardzo rozpowszechnioną wtedy na Łużycach. Dopóki wiernych wystarczało, aby w maleńkim Hirschfelde utrzymać kościółek i posługującego w nim księdza, plebania stała, na przekór zmiennym podmuchom dziejów. Wiernych zabrakło dopiero na początku lat 90. Od tego czasu dom zupełnie opustoszał i zaczął dzielić los swojej poprzedniczki – joannickiej komandorii. Nie było pieniędzy na podstawowe naprawy.
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...