O hejnaliście i trzech dobrych wróżkach

Dawno, dawno temu, w odległej krainie, na najwyższej górze, stało ogromne zamczysko. Jego władczynią była stara i zła królowa, która sprawowała rządy wspólnie ze swym okrutnym synem.

Kiedy wieczorem doszedł do leżącej pod lasem gospody, zdecydował się w niej odpocząć. W końcu miał teraz tyle złotych monet, że zapłacenie za nocleg i ciepły posiłek nie było żadnym problemem. Tak też uczynił.

Rano obudziły go jakieś dziwne hałasy i wielka krzątanina. Kiedy wyszedł z izdebki, w której nocował, dowiedział się, że w gospodzie szykują się do świętowania urodzin córki karczmarza. Karczmarka widząc, że jej ojciec ma za gościa muzykanta, poprosiła go, by został na przyjęciu i zagrał dla niej.

- Nie wypada mi odmówić – odrzekł hejnalista i  postanowił, że jako prezent ofiaruje jej sakiewkę, którą wczoraj go nagrodzono.

Gdy urodzinowe przyjęcie rozpoczęło się na dobre, okazało się, że wśród gości są znane już muzykantowi wdowa i hrabianka. Widząc, że zostały rozpoznane, podeszły do grajka wraz z córką karczmarza, wyznając mu, że to one są trzema dobrymi wróżkami, których szukał.

Wróżki wskazały mu dwa białe rumaki oraz tort. Jak powiedziały: mają to być prezenty na ślub złego królewicza i księżniczki. Jednego konia ma otrzymać królowa matka, drugiego jej syn, tort zaś ma zostać przekazany pannie młodej.

Hejnalista zdziwił się bardzo takim obrotem spraw. Miał nadzieję na pomoc w odczarowaniu i zdobyciu ręki swej ukochanej. Tymczasem wróżki uczyniły z niego zwykłego posłańca, który miał się udać z ich darami na zamek złej królowej. On sam otrzymał jeszcze nowe odzienie, ale cóż mu teraz po tym, że wygląda jak baron?

Zasmucony ruszył więc w drogę powrotną. Gdy przybył na dziedziniec, zgromadziły się na nim już setki weselnych gości i tłumy gapiów, czekających na przybycie młodej pary i królowej matki.

Gdy stara władczyni dostrzegła dwa wspaniałe rumaki, podeszła do hejnalisty, którego nie rozpoznała, i zapytała skąd się tutaj wziął z tak szlachetnymi ogierami. Przygnębiony grajek wyjaśnił, że to konie-prezenty dla niej i pana młodego.

Niecierpliwa monarchini od razu zawołała syna, by jak najszybciej dosiadł podarowanego mu zwierzęcia i dokonał wraz z nią triumfalnego objazdu placu. Jak rozkazała, tak zrobił, zostawiając swą przyszłą małżonkę samą.

Gdy tylko królowa i królewicz wsiedli na konie, te zerwały się i w szalonym pędzie ruszyły przed siebie. Przegalopowały przez plac, wyjechały przez zamkową bramę, porywając złą matkę wraz z synem i wywożąc ich gdzie pieprz rośnie.

Uradowani takim obrotem sprawy poddani zaczęli wiwatować i świętować uwolnienie się od rządów złej królowej. Na plac zamkowy wyniesiono stoły z potrawami przygotowane na wesele i zaczęła się wielka uczta w czasie której pokrojono także podarowany przez wróżki tort.

Hejnalista zaniósł kawałek wciąż otępiałej i osowiałej księżniczce. Kiedy ta skosztowała tortu, momentalnie została odczarowana i padła w ramiona swemu wybawcy.

Widząc to dworzanie i reszta poddanych zadecydowali, że to właśnie hejnalista i księżniczka będą odtąd rządzić ich krainą. Od razu urządzili im ślub i odtąd wszyscy żyli już długo i szczęśliwie.

Koniec

«« | « | 1 | 2 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Więcej nowości