Czy artysta malarz może w obrazach zilustrować teologiczne myśli, dotyczące małżeństwa? Wydaje się to niemożliwe. A jednak ktoś podjął taką próbę...
W Muzeum Archidiecezjalnym kard. Karola Wojtyły w Krakowie do końca maja można oglądać wystawę obrazów Urszuli Rychlińskiej, zatytułowaną „Mężczyzną i niewiastą stworzył ich”. Już sam tytuł sugeruje nawiązanie do osoby błogosławionego Jana Pawła II, wszakże to pod tym tytułem ukazały się w formie książkowej słynne katechezy środowe Papieża Polaka, głoszone przez niego w pierwszych latach pontyfikatu.
Artystka, absolwentka Wydziału Graf ki Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, mówi wprost, że inspirację do tworzenia obrazów prezentowanych na wystawie czerpała z nauczania Jana Pawła II dotyczącego małżeństwa i rodziny, a zawartego dokumentach papieskich („Familiaris Consortio”, „List do rodzin”, „Ewangelium Vitae”) oraz katechezach, wygłoszonych podczas audiencji ogólnych, mających wspólny tytuł „Mężczyzną i niewiastą stworzył ich”.
U schyłku pod rękę
Wystawa składa się z 19 wielkoformatowych obrazów olejnych. Tworzą one cykl, który układa się w artystyczną opowieść o człowieku i jego powołaniu do małżeńskiej wspólnoty. Urszula Rychlińska podkreśla, że cały czas ma na myśli związek sakramentalny mężczyzny i kobiety. Wstępem do cyklu jest obraz zatytułowany „Mężczyzną i niewiastą stworzył ich”, będący malarską próbą zilustrowania biblijnego opisu stworzenia człowieka.
Kolejne nawiązują do rzeczywistości małżeństwa współczesnego, przy czym każdy z nich skupia jak w soczewce jeden temat, niezwykle istotny dla tych, którzy we dwoje, złączeni sakramentalnym węzłem, idą przez życie. Na tej drodze doświadczają jedności, oczekiwania na potomstwo, tęsknoty, a niekiedy także i chwil trudnych, w których przebaczenie jest jedynym wyjściem z sytuacji. Szczęśliwi ci małżonkowie, dla których u schyłku lat wspólny spacer pod rękę jest radością.
To wszystko znajdziemy w obrazach Urszuli Rychlińskiej, która mówi, że cykl obrazów powstał w ogromnej mierze dzięki temu, że kiedyś miała okazję studiować nauczanie Jana Pawła II na temat małżeństwa i rodziny.
– W 1999 roku, zaraz po ślubie, rozpoczęliśmy z mężem uczęszczanie na wykłady w ramach Studium Teologii Małżeństwa Rodziny, prowadzone wówczas na Papieskiej Akademii Teologicznej. Zachwyciliśmy się bardzo tematem i stwierdziliśmy, że warto się tymi treściami podzielić z innymi. Wraz z mężem prowadzimy teraz wykłady dla narzeczonych, jestem doradcą życia rodzinnego, a przede wszystkim jestem żoną i matką trójki dzieci. To wszystko ma odzwierciedlenie w obrazach – wyjaśnia artystka.
Malarska ewangelizacja
Obrazy prezentowane na wystawie powstawały wiele lat. – W roku 2006 był pierwszy z nich, trochę inny niż pozostałe, noszący tytuł „Jesteś”. Być może w tej pracy szukałam jeszcze swojego stylu, ale mam do niego ogromny sentyment. Gdy go ukończyłam, dostał datę 2010 r. Później były kolejne obrazy. Pomysły przychodziły same. Nieraz nawet zaczynałam malować po dwa lub trzy obrazy jednocześnie, aby uchwycić pomysł. Tak bywa. Po prostu, sztuka rodzi się z potrzeby serca – wspomina Urszula Rychlińska.
Wielkim walorem tej wystawy jest połączenie sztuki malarskiej ze słowem. Każdy obraz ma nie tylko tytuł, lecz także adekwatne do niego słowa Jana Pawła II – cytaty z papieskiego nauczania. Dzięki temu wystawa ma charakter ewangelizacyjny, co było świadomym zamierzeniem artystki.
– Te obrazy mogłyby istnieć same, nawet bez tytułów. Jednak gdyby odbiorca chciał się dowiedzieć, o co tak naprawdę mi w nich chodziło, musi przeczytać cytaty. To jest dopowiedzenie. Długo zastanawiałam się, czy można przy obrazach dawać cytaty, ale chciałam, aby to była wystawa przekazująca ważne treści na temat małżeństwa i rodziny, więc uznałam, że ma to swoje uzasadnienie – wyjaśnia.
Każdy, kto zwiedzi wystawę obrazów Urszuli Rychlińskiej, będzie mógł spojrzeć na miłość i małżeństwo z perspektywy najwłaściwszej, bo samego Boga, który stworzył człowieka z miłości i dla miłości.
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.