Jo, cłek wolny... po chińsku

W swojej bogatej karierze przeżyli kolejne artystyczne doświadczenie. Zobaczyli Wielki Mur i Zakazane Miasto.

Chińscy organizatorzy wy­łonili zespół Trebunie-Tutki jako jeden z dwóch z Europy i skontaktowa­li się z góralską grupą za pośrednic­twem polskiej ambasady w Pekinie. Zespół wystąpił tam na dwóch festiwalach – ChaoYang Pop Music Festival i Strawberry Music Festival. Pierwszy odbywał się na stadio­nie, a drugi – w ogromnym parku za miastem.

– Wielkie sceny i telebimy nie onieśmielają nas, bo grywamy na ta­kich w Polsce i w Europie, ale to była dla nas wyjątkowa przygoda i eg­zotyka – opowiada Krzysztof Trebunia-Tutka. Chińscy realizatorzy dźwięku i ekipy techniczne raczej nie mówią po angielsku, więc to też dla muzyków było ciekawe doświad­czenie. – Zobaczyliśmy, że Chińczycy szybko gonią gospodarki Zachodu, a ostatnio chcą też podglądać nowe kierunki w muzyce światowej – za­uważa lider zespołu.

Muszą jeszcze poćwiczyć
– Do dalekiej i trudnej podróży zachęcała nas też perspektywa ujrze­nia Wielkiego Muru i Zakazanego Miasta – wspominają członkowie zespołu.

Choć nie mieli okazji wspólnie muzykować z Chińczykami, tamtejszą publiczność oceniają bardzo wysoko. – Są wspaniali, reagują spontanicz­nie i żywiołowo. Próbowali nawet śpiewać z nami niektóre bardziej „onomatopeiczne” refreny po pol­sku. „Jo, cłek wolny” muszą jeszcze poćwiczyć... – śmieje się Krzysztof Trebunia-Tutka. Dodaje, że Chińczy­cy, zwłaszcza młodzi, żywo reagowali na taniec i wszelkie interakcje.

zdravoselma Trebunie Tutki - Jo cłek wolny

– Po­trafią też słuchać w skupieniu. Może dlatego, że nie widzieliśmy na żadnej z imprez nikogo pod wpływem alko­holu – zastanawia się. – Miejscowa młodzież chłonie wszelkie nurty muzyczne, płynące do Chin z Europy i Ameryki. Młodzi ludzie ubierają się i zachowują bardziej swobodnie niż ich rodzice. Widać to nie tylko na uli­cy, ale właśnie na koncertach – żywo reagują, tańczą, bawią się – ocenia Anna Trebunia-Wyrostek.

Pomiędzy próbami i koncertami zespołowi udało się zobaczyć Wielki Mur. – W miejscu, gdzie byliśmy – niedaleko Pekinu, trzeba wspinać się na najwyższy wierzchołek cztery ki­lometry po bardzo stromych scho­dach. Oczywiście, z tego wierzchołka można iść na następny, i kolejny... – wspomina Anna.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| KULTURA, MUZYKA

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Więcej nowości