Chyba nie ma takiego drugiego regionu, który tyle mocy zaangażowałby w chwalenie się tradycją.
Niedawno w Warszawie na reprezentacyjnej ulicy Chmielnej obok sklepów z eleganckimi ubraniami stanęły na chwilę stragany z pasiatymi spódnicami i chustami w czerwone róże. Były też pasiaste anioły i pasiaste lalki, pasiaste wycinanki oraz broszki. W ten sposób promował się Łowicz w ramach „Spotkań z Cepelią na Chmielnej”. Wszyscy, którzy tamtędy przechodzili, mogli również posłuchać oryginalnej muzyki w wykonaniu Młodzieżowej Kapeli Ludowej z Łowicza.
Kolory przyszły później
Wiadomo, że Łowicz folklorem stoi, ale tak naprawdę do końca nie wiadomo, jakie są tego wymierne korzyści. W innym kontekście o profitach mogą mówić drobni przedsiębiorcy, którzy szyją stroje łowickie dla lalek, a jeszcze w innym właściciele pensjonatów, którzy czekają na turystów. Tych ostatnich wielu nie ma. To znaczy przyjeżdżają, ale jednodniowo, wolą spać w Łodzi albo Warszawie.
Oczywiście, promowanie regionu przez folklor może przynieść korzyści, ale może też zniechęcić. Niektórzy - zamiast wyzierającej zewsząd ludowości -woleliby kort tenisowy z basenem, dostęp do ekologicznego jedzenia, supernowoczesne SPA, najlepiej gdzieś na łonie natury, gdzie z wolna płynie Bzura.
Na szczęście liczy się nie tylko turysta z daleka. Kulturą ludową karmić się mogą sami mieszkańcy regionu, dla których folklor może być... nowością. Głównie dlatego, że wielu już dawno wyrzuciło z domu tradycję. O korzeniach przypominają takie wydarzenia, jak wystawa plenerowa na Nowym Rynku w Łowiczu pt. „Łowicki strój ludowy”.
Robiono go od XIX wieku z lniano-wełnianych tkanin, oczywiście, tylko na terenie Księstwa Łowickiego, które obejmowało ponad 100 wsi oraz Łowicz i Skierniewice. Nie od razu pasiaki były tak kolorowe, ich barwy ewoluowały i przenikały do kultury ludowej. Dzisiaj chyba nie ma Polaka, który nie odróżniłby stroju łowickiego od zakopiańskiego czy kurpiowskiego. Pasiaste elementy przenikają także do mody masowej, na przykład piękne suknie wieczorowe bywają ozdobione pasiastą naszywką. Są projektanci, którzy się w tym specjalizują.
Smak tamtego chleba
Można odnieść wrażenie, że z roku na rok przybywa w Łowiczu imprez, które mają pielęgnować kulturę ludową. Na przykład od czerwca do końca sierpnia co weekend w łowickim skansenie przy Starym Rynku odbywają się warsztaty ludowe. To okazja, by nauczyć się rękodzieła, a nauczycielami są znane twórczynie ludowe, które poznały fach od swoich matek. Natomiast dla tych, którzy chcieliby poznać tajniki kuchni, miejscowe muzeum organizuje wykłady pt. „Smak dzieciństwa. Pieczywo codzienne i obrzędowe w tradycji regionu łowickiego”. Projekt popularyzuje zanikającą wiedzę dotyczącą wyrobu i wypieku pieczywa w tradycyjny sposób i spożywanego kiedyś na wsi łowickiej (chleby, bułki, ciasta). Może przez żołądek uda się trafić do serca turysty, ale i niejednego Księżaka, który swojej własnej tradycji nie zna?
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.