Otwarto nową część wystawy "Wawel zaginiony". Można tam zobaczyć m.in. fragmenty zabytków sakralnych, które wywędrowały niegdyś ze wzgórza wawelskiego, potem zaś nań powróciły.
Grzegorz Kozakiewicz
Na przezroczystych planszach widać dawny wygląd Kaplicy Zygmuntowskiej
Z tyłu, zdobiąca ją niegdyś, figura króla Dawida
Na wystawie "Wawel zaginiony" pokazywano od kilkudziesięciu lat pozostałości dawnego wyglądu wzgórza: odkopaną rotundę świętych Feliksa i Adaukta oraz liczne dawne detale architektoniczne, odnalezione w trakcie prac remontowych i wykopaliskowych. Teraz ekspozycję poszerzono o trzy dodatkowe sale.
– Od wielu lat planowaliśmy rozbudowę wystawy, bo przybyło nowych eksponatów – mówił prof. Jan Ostrowski, dyrektor Zamku Królewskiego na Wawelu. Ekspozycję opracowała dr Beata Kwiatkowska-Kopka, kustosz lapidarium wawelskiego. Aranżacją zajął się Marek Suchowiak.
Zwiedzający mogą teraz obejrzeć nie pokazywane dotąd dawne detale architektoniczne, a także zobaczyć na przezroczystych planszach kopie dawnych rysunków inwentaryzacyjnych, dające pojęcie, jak niegdyś wyglądała całość fragmentu budynków wawelskich.
Pokazano m.in. fragmenty oryginalnej renesansowej kamieniarki z dziedzińca arkadowego zamku, detale pochodzące z wystroju pałacu królewskiego. W trzeciej i czwartej sali są natomiast zabytki sakralne. Wywędrowały one niegdyś z katedry wawelskiej do Zatora, Grodziska i Staniątek, a potem powróciły na Wawel.
Jest tu m.in. XVII-wieczny tympanon z nagrobka biskupa Piotra Tylickiego, kamienna nastawa ołtarzowa fundacji Jakuba Wedelicjusza, rzeźba króla Dawida zdobiąca niegdyś elewację kaplicy Zygmuntowskiej.
Zamek Królewski na Wawelu
Wystawa Wawel Zaginiony
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.