Dziś w "Śląskich klimatach" prawdziwa perełka. "Paciorki jednego różańca", czyli jeden z najwspanialszych filmów w artystycznym dorobku Kazimierza Kutza.
Tę trzecią część jego śląskiej trylogii od niedawna można darmowo i legalnie oglądać w internecie. Co ciekawe, filmem zamykającym kutzowski tryptyk, na który składają się także „Perła w koronie” i „Sól ziemi czarnej” miał być… western.
W latach ’70 reżyser przymierzał się do realizacji „Różowego horyzontu” – historii grupy Ślązaków, którzy wyemigrowali w XIX wieku na Dziki Zachód i tam założyli istniejącą do dziś osadę Panna Maria. Ich potomkowie odwiedzili nawet niedawno Śląsk, o czym można przeczytać tutaj
Komunistyczne władze nie pozwoliły na nakręcenie tego filmu. Powód? Przywódcą teksańskich Ślązaków był ksiądz Leopold Moczygemba.
- Dla nich była to propozycja dlatego nie do przyjęcia, bo kojarzyła się z osobą kardynała Stefana Wyszyńskiego. W warstwie metaforycznej istotnie tak być mogło, to się samo nasuwało (…) przywódca Kościoła katolickiego w Polsce jest ważniejszy od I sekretarza PZPR – wspominał sam reżyser w książce „Kino Kazimierza Kutza”.
Zamiast „Różowego horyzontu” powstały więc „Paciorki jednego różańca” – dzieło, w którym twórca nie oszczędzał PRL-owskich władz. Przypomnijmy: w latach ’70 ubiegłego wieku Zdzisław Grudzień (I sekretarz katowickiego Komitetu Wojewódzkiego PZPR) specjalizował się w niszczeniu wszystkiego, co poniemieckie. Nie ważne: obiekty użytkowe, zabytkowe – miały zniknąć. Wszelkie germańskie ślady na Górnym Śląsku miały zostać wymazane.
Jednym z owych śladów było katowickie osiedle Giszowiec, zaprojektowane przez Georga i Emila Zillmannów. Domki, w których od pokoleń mieszkały górnicze rodziny, tworzące małą, lokalną społeczność, należało wyburzyć, a na ich miejsce postawić blokowisko z wielkiej płyty.
„Paciorki jednego różańca” były do pewnego stopnia filmem interwencyjnym. Protest-filmem przeciw poczynaniom komunistów, niszczącym więzy społeczne, za nic mającym śląską odmienność, regionalne tradycje, tożsamość, architekturę...
Kutz od lat lansuje tezę o dupowatości Ślązaków, nie potrafiących się przeciwstawiać, godzących się na wszystko i masochistycznie pielęgnujących w sobie poczucie śląskiej krzywdy. W „Paciorkach…” stworzył więc bohatera będącego zaprzeczeniem tych cech. Emerytowanego górnika, nie godzącego się na przenosiny do bloku. Stary Habryka prędzej wysadzi się w powietrze (zabranym z kopalni dynamitem), niż opuści swój heimat, swoją małą ojczyznę, w której coraz częściej traktowany jest jak Indianin (Indianer) z rezerwatu, którego należy siłą przenieść do mieszkania w bloku (szuflody w betónie).
To piękny, wzruszający, a dla wielu Ślązaków (dla mnie z pewnością także) wciąż aktualny film, który po prostu trzeba zobaczyć. Dlatego bardzo się cieszę, że zespół filmowy Kadr udostępnił go niedawno na swoim youtube’owym kanale.
Zapraszam na seans:
Studio Filmowe KADR
Paciorki jednego różańca
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.