Dawniej, zanim rozpowszechniły się obrączki, nowożeńcy obdarowywali się wiankami.
Pamiątki ślubne były tematem specjalnego wykładu, który odbył się w Muzeum Górnośląskim w Bytomiu.
Kolekcja pamiątek, jaką dysponuje muzeum, to około 22 egzemplarzy, ponadto liczne zdjęcia, zaproszenia weselne oraz pamiątki jubileuszy. Pomysłodawcą tej wystawy, a zarazem prelegentem była Małgorzata Kłych z Działu Etnografii MG.
Najstarsze eksponaty pochodzą z 1896 roku, a najmłodsze z lat 50. XX wieku. Małgorzata Kłych przedstawiła historię obrzędów przedślubnych, które odgrywały ważną rolę w życiu ludowym. Bardzo interesujący był np. zwyczaj, kiedy to chłopak stawiał moi, czyli cienkie drzewo przed domem dziewczyny, która mu się spodobała. Ciekawostką jest to, że im większy moi, tym silniejsze uczucie żywił do wybranki.
W czasie, gdy dochodziło już do zalotów, chłopak w asyście rodziców i swatów wybierał się do przyszłej żony. Po otrzymaniu zgody młodzi wybierali się do kościoła, by dać zapowiedzi. Po tym ,jak już „ciepli ich z ambony”, rozpoczynało się ustne zapraszanie gości.
– Pani młoda była ubrana na czarno (był to poważniejszy kolor), miała na sobie czarną jaklę, kieckę i fartuch ludowy. W tym też stroju chodziła później na wszystkie uroczystości i gdy zmarła, chowana w nim była do trumny – tłumaczyła Małgorzata Kłych.
Ubiór pana młodego był bardziej miejski – klasyczny czarny garnitur. W skład pamiątki ślubnej wchodził wianek mirtowy panny młodej, woniaczka pana młodego, najczęściej zielona wstążka, oraz elementy dekoracyjne. Im grubsze były wianki, tym cnotliwsza była kobieta – wyjaśniała Małgorzata Kłych.
Większość pamiątek tworzona była w ówczesnych zakładach szklarskich. Zdjęcia i pamiątki muzealne pochodzą z okolic Piekar Śląskich, Bytomia i Lipin.
Spotkanie odbyło się w ramach cyklu „Skarby Muzeum Górnośląskiego”, którego pomysłodawcą jest obecny dyrektor muzeum dr Dominik Abłamowicz.
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.