"Zakład jest czynny, gdy jestem wolny" – sfotografowany przez Aleksandra Jarosińskiego szyld zakładu fryzjerskiego mógłby służyć za tytuł całej wystawy fotografii z czasów PRL-u.
Te zdjęcia to lektura obowiązkowa dla każdego malkontenta, znużonego dobrobytem zgniłego kapitalizmu. Romuald Broniarek, Aleksander Jałosiński, Bogdan Łopieński, Jan Morek, Wojciech Plewiński i Tadeusz Rolke pokazują współczesnemu pokoleniu lepszą twarz socjalizmu. Bo, jak mówi Jarosiński, obywatele PRL-u byli zajęci budowaniem socjalizmu do 16.00. Potem, w czasie wolnym, po wyjściu z pracy, stawali się innymi ludźmi.
Sześciu fotografów, z których najstarszy urodził się w 1928 r., a najmłodszy w 1940 r., większą część życia zawodowego spędziło w PRL-u. Pracowali dla każdego niemal rodzaju prasy – od zapatrzonego w Zachód „Przekroju”, przez estetyzującą „Polskę”, gazety codzienne, tygodniki, pisma branżowe, po „Przyjaźń” – organ Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej.
Mieli świadomość, że ich praca często musiała służyć oficjalnej propagandzie, i dlatego starali się tak kierować obiektyw, by mimo cenzury ich zdjęcia w nowym kontekście stawały się antypropagandą. Szyld zakładu fryzjerskiego w Rakowie, przy którym schowany jest w cieniu napis: „Zakład jest czynny, gdy jestem wolny”, sfotografowany przez Aleksandra Jarosińskiego, mógłby służyć za tytuł całej wystawy. Bywało straszno, ale i śmieszno.
– 80 procent moich fotografii to były zdjęcia niezamawiane. Po prostu zdawałem sobie sprawę z tego, że to był szalony czas, szalony kraj, w ogóle nic nie było prawdziwe, wszystko było nieprawdą. Ani ja, ani nikt nie wierzył w upadek komunizmu. Więc każdy myślał, jak przeżyć to swoje życie, żeby nie stoczyć się całkiem. Doszedłem do wniosku, że uratuje mnie właśnie fotografia, która będzie robiona po to, żeby dokumentować to, co dzieje się dookoła – mówi Aleksander Jarosiński.
Wspomnienia fotografów ukażą się wkrótce nakładem „Znaku” w zbiorze wywiadów Łukasza Modelskiego „Fotobiografia PRL. Opowieści reporterów”. Samą wystawę można oglądać do 22 września w Zachęcie – Narodowej Galerii Sztuki.
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.