Na pierwszy rzut oka skromny, niepozorny, modrzewiowy kościół, położony na skarpie, niczym nie zdradza piękna, jakie kryje w sobie. Nic więc dziwnego, że wielu turystów, którzy do niego wchodzą, przeciera oczy ze zdumienia.
Drewniany kościół św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Boguszycach to jeden z najcenniejszych zabytków drewnianej architektury sakralnej w Polsce. Powstał z fundacji Wojciecha Boguskiego, podskarbiego dóbr mazowieckich królowej Bony, w latach 1550–1558, na miejscu drewnianej świątyni z 1521 r., która spłonęła w pożarze. Skromna z zewnątrz świątynia kryje w sobie piękne polichromie, ołtarze i rzeźby.
Dzieło kilku artystów
Podjeżdżając po raz pierwszy pod kościół w Boguszycach, mało kto spodziewa się zobaczyć tam tak wiele cennych zabytków. Zadbana, otoczona zielenią świątynia to zrębowa, trójnawowa, oszalowana konstrukcja, przykryta wysokim dwuspadowym dachem pokrytym gontem. Wewnątrz zachowało się wiele elementów z pierwotnego wyposażenia, m.in. krucyfiks na belce tęczowej czy chrzcielnica. Na bogate wyposażenie kościoła składają się m.in. trzy ołtarze szafiaste, opatrzone datą 1558.
Zakończone kilka lat temu prace konserwatorskie pozwoliły ustalić, że wyszły one spod ręki różnych artystów. Jednym z nich był warszawski malarz i rzeźbiarz Jan Jantas. Jego dziełami są wspomniany już krucyfiks i tryptyk późnogotycki w ołtarzu głównym, przedstawiający scenę Ukrzyżowania w polu środkowym oraz sceny Pasji na awersach skrzydeł. Rewers zaś zdobi Zwiastowanie NMP. W kościele znajdują się także dwie inne nastawy ołtarzowe „mistrza IS”, znajdujące się w ołtarzach bocznych. W lewej nawie można podziwiać ołtarz z wizerunkami świętych Piotra, Pawła, Hieronima i Jana Chrzciciela na skrzydłach, zaś w zwieńczeniu – męczeństwo św. Sebastiana. W prawej nawie w polu głównym jest tryptyk z grupą Rodziny Maryi, a na skrzydłach – sceny z życia Chrystusa.
Świnia z bębnem, chciwość z sakwą
Największe jednak wrażenie robi zespół renesansowych polichromii z XVI w., przypisywanych wspomnianemu już J. Jantasowi. Ich widok zapiera dech. Oszałamia liczba kolorowych renesansowych malowideł znajdujących się na wszystkich ścianach i suficie kościoła. Dostrzec tu można zarówno sceny biblijne, motywy roślinne, zwierzęce, wizerunki przedstawiające świętych, pomiędzy którymi pełno jest groteskowych, najróżniejszych stworów. Nic więc dziwnego, że większość odwiedzających świątynię zachwyca rozmaitość wkomponowanych wzorów, symboli, odniesień.
W nawie głównej – wśród rozet, zwierzęcych głów i wielu ornamentów roślinnych – można m.in. zobaczyć osła grającego na wioli, małpę trębacza, a nawet świnię z bębnem. W centralnej części nad prezbiterium znajduje się medalion z popiersiem Chrystusa Pantokratora i cztery mniejsze z popiersiami ewangelistów. W ich otoczeniu pełno jest kwiatowych motywów, różnego rodzaju waz wypełnionych kwiatami, amorków, zwierząt, a także głów, z których wyrastają rośliny i skrzydła.
Wnikliwi obserwatorzy bez problemu zobaczą także dziwne, nieistniejące stwory, z wyciągniętymi językami. Na ścianach przedstawiono niektórych świętych. W prezbiterium można podziwiać m.in. św. Krzysztofa z Dzieciątkiem, a także patronów Polski – św. Wojciecha i św. Stanisława.
Znaczną część ściany północnej zajmuje natomiast scena przedstawiająca nawrócenie św. Pawła, który zbliża się do Damaszku. Do dziś, choć nie udało się ustalić, kto ją namalował, nie ma wątpliwości, że autor należał do najlepszych mistrzów epoki.
Zwiedzając kościół w Boguszycach, warto zwrócić także uwagę na przedstawione na ścianach personifikacje siedmiu grzechów głównych. Zazdrość ukazana jest tam jako istota z rozwianymi włosami, która pożera serce, siedząc na psie trzymającym w pysku kość. Chciwość zaś w ręce trzyma sporą sakiewkę. Warto dodać, że malowidła obrazujące grzechy główne pochodzą prawdopodobnie z innego kościoła. Niewykluczone, że z poprzedniej świątyni, pochodzącej z 1521 r. Boguszycki kościół jest wpisany do rejestru zabytków, a także na światową listę dziedzictwa UNESCO.
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.