Konserwacja barokowej dekoracji malarskiej sufitu to aptekarskie zajęcie. Wymaga cierpliwości i dokładności. Ale kiedy kocha się taką pracę, to zajęcie staje się przyjemnością.
Od kilku lat w kościele św. Wawrzyńca w Olsztynie prowadzone są prace konserwatorskie. Były przeprowadzane badania archeologiczne, przyjeżdżali do świątyni znawcy sztuki sakralnej, profesorowie. I choć media pisały już o prowadzonych pracach, zazwyczaj starały się zrobić z tego sensację, której treść miała niewiele wspólnego z prawdą. Kiedy wchodzi się dziś do świątyni, można zobaczyć odsłonięte cegły murów poddanych renowacji, malowidła, a część sufitu jest zakryta rusztowaniami.
Napoleon na wieży
Od 2007 roku w świątyni trwają remonty konserwatorskie. Kościół jest gotycki, z XV–XVI w. – Wszędzie na ścianach były tynki, na suficie boazeria, która przykrywała widoczne dziś deski. Kiedy poprzedni proboszcz chciał pomalować ściany, przyjechał konserwator. Zrobił odkrywki na murach. Okazało się, że pod tynkami znajdowały się malowidła z XVI w. Zapadła decyzja o skuwaniu tynków – wspomina proboszcz ks. Marek Borysiak SDB.
Odbywały się spotkania i konferencje, na których starano się odnaleźć odpowiedź na pytanie, do jakiego stanu świątyni należy powrócić. Dziś ściany kościoła nawiązują do gotyku, zaś w blendach i prezbiterium pozostawiono resztki tynku gotyckiego i barokowego. Na nim widoczne są cztery freski. Jeden przedstawia scenę ważenia dusz. Są również scena ukrzyżowania i wizerunek św. Wawrzyńca.
– Tam, gdzie widoczny jest św. Wawrzyniec, niektórzy widzą Mikołaja Kopernika. Są pewne podobieństwa w rysach twarzy – śmieje się ks. Marek. – W tym kościele Kopernik dawał chłopom ziemię, tak zwaną lokację. Może chcieli go w ten sposób uhonorować? Inny przekaz mówi, że z wieży kościoła Napoleon kierował przemarszem wojsk do Jonkowa – podkreśla ks. Borysiak.
Z pracami konserwatorskimi i archeologicznymi prowadzonymi przy kościele wiąże się również wiele zagadkowych historii. Po prawej stronie prezbiterium znajdowało się – dziś zamurowane – małe okienko, z którego udzielano Komunii św. trędowatym. Kiedy prowadzono prace archeologiczne, odkopano szczątki kobiety – kości i charakterystyczny dla kobiet z wyższych stanów czepiec. Poza tym przy wieży wykopano ostrogi i monety.
Delikatność kobiety
Prowadzący prace konserwatorskie zdecydowali również, że należy zdjąć boazerię. – Obecnie widać malowidło z początku XX w. Pod nim są ornamenty barokowe. Otrzymaliśmy pieniądze, więc przywrócimy barokowy sufit. Na razie nic nie widać. Po prostu deski. Jednak kiedy oświetli się je ultrafioletem, ukazuje się barokowe piękno – mówi proboszcz.
– Oryginalnego malowidła barokowego zostało naprawdę niewiele. Artyści z XX w., przygotowując podłoże pod swoje malowidło, intensywnie oczyścili sufit. Ale w ultrafiolecie wszystko widać. My, bazując na pozostałościach oraz naszej wiedzy historycznej, na kolorystyce, którą nam się udało odkryć, z niezwykłą dokładnością odtwarzamy historię – mówi Monika Rdzanek.
– Trzeba delikatnie, z wyczuciem, oddzielić wszystko od warstwy, która nas interesuje – mówi Anna Kiedrowska. – Myślę, że trzeba mieć w dłoniach po prostu delikatność kobiety – śmieje się ks. Marek.
Ile jeszcze potrwa remont kościoła? – Może dwa lata, może cztery. Wszystko zależy od tego, ile uda nam się zdobyć pieniędzy. To one wyznaczają nasze możliwości – mówi proboszcz. A pracy jest wiele. Trzeba odsłonić drugą część sufitu, zdjąć malowidło z XX w., odtworzyć malowidła barokowe. – Ciekawi jesteśmy, co tam się kryje. Kolejna rama? Jaki święty? A może czeka nas jakaś niespodzianka? – zastanawia się Marta Walczyńska.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.