Józef Stalin uwieczniony w jednym z katedralnych witraży czy głowa człowieka uwięzionego w wieży matki wrocławskich kościołów, wysoko postawiony duchowny prowadzący spór o piwo i nakaz, by mieszkańcy Ostrowa Tumskiego posiadali broń. Nieznane historie przestają być nieznane.
Wszystko dzięki wrocławskiemu historykowi, dziennikarzowi i nauczycielowi XIII Liceum Ogólnokształcącego. Po opublikowaniu serii książek dotyczących historii Dolnego Śląska i Wrocławia Wojciech Chądzyński wkroczył na mały Watykan. To oznacza jedno: Ostrów Tumski przestaje mieć tajemnice.
Gdyby nie sen
Dwa lata trwały prace nad książką „Tajemnice wrocławskiej katedry i Ostrowa Tumskiego”. W tym czasie pan Wojciech wertował przewodniki po tej części stolicy Dolnego Śląska, łącznie z najstarszymi z 1864 i 1906 r. Inspiracji i pomysłów dostarczali mu koledzy z Uniwersytetu Wrocławskiego oraz proboszcz katedry ks. Adam Drwięga. – Ten człowiek to kopalnia wiedzy – mówi o duchownym.
Dopowiada, że ma także wspaniałą grupę przyjaciół, którzy zawodowo przeszukują biblioteki, pisząc prace naukowe. – Kiedy znajdą coś na temat naszego miasta, natychmiast mi przysyłają. Tak było z informacjami tłumaczącymi, dlaczego Ostrów Tumski przestał być wyspą.
– Z odkrycia tej historii jestem bardzo dumny – mówi W. Chądzyński i opowiada, że kiedy książę Hieronim Bonaparte w 1807 r. zdobył Wrocław, jego brat cesarz Napoleon wydał rozkaz zburzenia murów obronnych wzniesionych przez króla pruskiego Fryderyka II Wielkiego. Planom tym sprzeciwiali się duchowni, obawiający się, że podczas wysadzania fortyfikacji zostaną zniszczone zabytkowe kościoły i kamienice. Książę Hieronim nawet obiecał biskupowi wrocławskiemu ocalenie murów. Słowa jednak nie dotrzymał przez… niezwykły sen. Dwa miesiące po złożeniu obietnicy ocalenia murów przyśnił mu się pruski król Fryderyk, który w otoczeniu generałów radził, w jaki sposób można pokonać Francuzów. Po przebudzeniu i sugestii adiutanta, iż to, co przyśniło się księciu, może być ostrzeżeniem „z góry” przed spiskiem, natychmiast wydał rozkaz zniszczenia umocnień Ostrowa Tumskiego. Gruzy, w jakie zostały zamienione mury, zasypały odnogę Odry, opływającą katedrę od strony wschodniej i północnej.
Kilka lat później na powstałym terenie założono ogród botaniczny. – Być może gdyby nie sen, Ostrów byłby nadal wyspą – mówi pan Wojciech. Od razu jednak dopowiada: – Ale Wrocław nie miałby ogrodu botanicznego. Ciekawe jest to, iż wiadomości na ten temat zdobył jego kolega przeszukujący dziewiętnastowieczne wydania „Gazety Poznańskiej”.
– Kiedy Wrocław był oblężony przez Francuzów, z Poznania przyjechał dziennikarz i jako korespondent wojenny opisywał batalię o miasto – tłumaczy historyk. Inne historie to efekt ożywiania niemieckich legend. Jedną z nich jest wytłumaczenie obecności skamieniałej głowy jednej z wież katedralnych. Podobno to efekt kary, jaką poniósł Henryk nieszczęśliwie zakochany w córce bogatego złotnika Franciszka.
Zbyt ubogi, by starać się o rękę pięknej Anny, przyłączył się do szajki napadającej podróżnych na śląskich drogach. Po dwóch latach nieuczciwej pracy zjawił się u niedoszłego teścia, prezentując swoje bogactwo. Niestety ten rozpoznał broszę, którą osobiście wykonał dla swojego przyjaciela. Wiedząc, że został on ograbiony i zabity, Franciszek wezwał strażników miejskich. Henryk zdołał uciec. Wieczorem jednak zakradł się do kamienicy złotnika i podłożył ogień. Sam zaś wszedł na południową wieżę katedry, by przyglądać się, jak pożar niszczy dom Franciszka. Kamienica się zawaliła. Gdy jednak podpalacz chciał opuścić punkt widokowy, poczuł, że obramowanie okienne zacisnęło się wokół jego szyi. Tak pozostał w katedralnej wieży do dnia dzisiejszego…
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.