4 fascynujące historie śląskich rodzin wiejskich zostaną zbadane i opisane w książkach dzięki projektowi Muzeum Górnośląskiego Parku Etnograficznego w Chorzowie (Śląskie). Wyniki otwartego konkursu adresowanego do naukowców ogłoszono w środę.
"To nasz nowy sposób współpracy ze środowiskami naukowymi - konkurs na realizację tematów - wiodących dla naszego skansenu, specjalizującego się w genealogii chłopskiej. To obszar nieco zaniedbany badawczo, nie zajmują się tym programowo inne ośrodki naukowe" - powiedział podczas środowej konferencji prasowej w Chorzowie dyrektor Górnośląskiego Parku Etnograficznego Andrzej Sośnierz.
Jak poinformowała kierownik działu nauki dr Agnieszka Przybyła-Dumin, poziom konkursu był wysoki. "Zwycięzcy to historycy, regionaliści, poświęcający czas zapisom ich własnej okolicy. Sądzimy, że powstaną znakomite prace, które przybliżą nie tylko osoby, które odchodzą, a pamięć o nich należy zachować, ale i przybliżą dawne realia społeczno-kulturowe" - podkreśliła.
Skansen zapewni laureatom konkursu pieniądze na przeprowadzenie badań i wyda ich prace w formie monografii. Absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego dr Michael Morys-Twarowski opisze historię dwóch rodów ze Śląska Cieszyńskiego - własnej rodziny Morysów oraz Kłodów.
Jak opowiadał, Kłodowie mieszkali w małej wiosce pod Cieszynem - w Puńcowie. "Kiedy padała monarchia austro-węgierska, w Cieszynie odbyła się demonstracja manifestująca poparcie dla powstałego właśnie polskiego rządu. Wśród wielu transparentów pojawił się i taki: Nie ma Polski bez Puńcowa. Jego twórcą był rolnik Paweł Kłoda. W okresie międzywojennym był wójtem, działał w straży pożarnej i kółku rolniczym" - opowiadał Morys-Twarowski.
Rodzina Morysów była - jak mówił - pełna sprzeczności. Była linia ewangelicka i rzymskokatolicka, bogaci i biedniejsi, a jej członkowie służyli w różnych wojskach. Pradziadek, który odmówił podpisania volkslisty, cudem uniknął obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, ci, którzy ją podpisali - trafili do Wehrmachtu.
Absolwent Uniwersytetu Śląskiego dr Przemysław Piwowarczyk opisze rodzinę Nyców z Bogucic - dziś dzielnicy Katowic. "Parafia bogucicka jest najstarsza na terenie dzisiejszych Katowic. Rodzina Nyców najpierw żyła z rolnictwa, pod koniec XIX w. zainwestowała w czynszówki dla robotników, ale roli nie porzucili aż do lat 90. XX w. To 200 lat historii rolniczych Katowic" - powiedział historyk.
Wojciech Grajewski opisze rodzinę Hellerów z Brennej, również żyjącej na Śląsku Cieszyńskim. "Nie wszyscy wiedzą, że Ślązacy to nie tylko górnicy czy robotnicy, ale też górale. Rodzina Hellerów przybyła do Brennej prawdopodobnie z Niemiec i początkowo zajmowała się tam hutnictwem szkła. Z czasem się ześlązaczyła, spolonizowała" - powiedział.
Wybory i losy jej przedstawicieli były różne - Paweł Heller mocno optował za Austrią, a jego dzieci to wielcy polscy patrioci. Syn, Pawła Rudolf, który w czasie II wojny światowej działał w konspiracji, został powieszony przez Niemców podczas pokazowej egzekucji. Z rodziny Hellerów wywodziła się też nazywana "beskidzką Antygoną" Maria Kawik, która straciła męża i dwóch braci, a później musiała się ukrywać, pozostawiając w domu dziewięcioro dzieci w wieku od 2 do 13 lat.
To pierwsza edycja konkursu, prawdopodobnie odbędą się kolejne. "Warto zająć się genealogią chłopską - jak widać, i tam były ciekawe kariery i upadki" - zaznaczył dyrektor Sośnierz.
Górnośląski Park Etnograficzny jest położony na granicy Chorzowa i Katowic, sąsiaduje z Parkiem Śląskim i Stadionem Śląskim. Gromadzi zabytkowe drewniane domy, obiekty sakralne, gospodarcze i rzemieślniczo - przemysłowe z 5 subregionów województwa śląskiego. Organizuje lekcje i pokazy muzealne, widowiska plenerowe i imprezy folklorystyczne.
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.