W Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach odbył się premierowy pokaz filmu "Karolina".
18 listopada, w dniu setnej rocznicy męczeńskiej śmierci b. Karoliny, uczestniczyli w nim jego twórcy oraz aktorzy.
- Kiedy Tomasz Balon-Mroczka, dyrektor Domu Wydawniczego "Rafael" powiedział, że może byśmy zrobili film religijny, do głowy przyszło mi nazwisko bł. Karoliny Kózkówny. Wtedy jednak nic jeszcze o niej nie wiedziałem. Nawet tego, że w 2014 r. przypada setna rocznica śmierci tej dziewczyny - mówi Dariusz Regucki, scenarzysta i reżyser "Karoliny".
Pojechał więc do Zabawy, gdzie znajduje się sanktuarium bł. Karoliny Kózkówny i jej grób. Po powrocie, w głowie reżysera, zaczął rodzić się scenariusz filmu. Zaczęła się też tworzyć między nim a bł. Karoliną specyficzna więź, mistyczna przyjaźń.
- Film rozgrywa się na dwóch płaszczyznach. Pojawia się w nim zarówno współczesny świat młodych ludzi, z którymi od lat współpracuję, i których chętnie obserwuję (w filmie są to uczniowie szkoły artystycznej), jak i osób dorosłych (dziadek kleryka przygotowującego się do kapłaństwa, małżeństwo w separacji). Ważną rolę odgrywa też tło historyczne, które pokazuje widzowi, co wydarzyło się sto lat temu - opowiada D. Regucki.
Jak dodaje, praca nad powstaniem filmu była dla niego niezwykłym rokiem przygody z bł. Karoliną. To był czas, w którym pojawiało się dużo trudnych sytuacji (budżet był bardzo skromny), ale patronka przedsięwzięcia cały czas pomagała z nieba, i nikt z ekipy nie miał wątpliwości, że wyprasza u Boga potrzebne łaski.
Podczas realizacji zdjęć psuła się też pogoda, brakowało prądu… Andrzej Sobczyk, producent filmu, postanowił więc, że wokół projektu musi powstać grupa modlitewna "Pancerz", która szturmując niebo będzie pomaga pokonywać przeciwności losu. Duchowe wsparcie było wręcz namacalnie wyczuwalne.
- Wiele razy modliłem się i prosiłem Karolinę: "Podpowiedz, co mam zrobić". I wszystko się udawało. Spotykałem się też z nieprawdopodobną życzliwością aktorów, którzy są w czołówce polskiej sceny.
W filmie, z wielką radością, wystąpili m.in. Jerzy Trela, Anna Radwan, Piotr Cyrwus, Dorota Pomykała. Wszyscy powiedzieli, że dla takiej fabuły i dialogów warto, bo ten film wiele mówi. Ja jednak przyjmuję to wszystko z wielką pokorę i podkreślam, że on powstał na chwałę nieba - przekonuje reżyser.
Dziś bł. Karolina jest dla niego… bramą. - Bramą do nieba. Bo jestem przecież zwykłym człowiekiem, na którego czyhają różne pokusy. W głowie słyszę jednak głos Karoliny, która mówi i przestrzega: "Zastanów się, co wybierasz. To, co tu i teraz, czy perspektywę życia wiecznego". Dobrze mieć taką przyjaciółkę w niebie. Dlatego uważam, że początki tego filmu są w niebie - mówi.
Z kolei dla Marleny Burian, która w filmie zagrała podwójną rolę - 18-letniej Kasi, która kończąc liceum o profilu artystycznym ma razem z koleżanką stworzyć etiudę filmową o bł. Karolinie, a także postać samej Karoliny, zadanie, jakie zostało jej powierzone, było dużym wyzwaniem, ale i radością.
- I ja wcześniej o Karolinie nie czytałam. Casting do filmu odbył się w mojej szkole. Miałam wtedy już inne plany, chciałam jechać wcześniej do domu. Pani dyrektor nalegała jednak, bym wzięła w nim udział. Dostałam się… - opowiada dziewczyna. - Chwilami wcielenie się w postać Karoliny było trudne, bo każdy ma przecież jakieś wady, słabości, a Karolina wydawała się być idealna, nieskazitelna. Mimo młodego wieku, miała wypracowane zasady życia, co w dzisiejszych czasach nie jest takie oczywiste. Ciężko miałam wyobrazić sobie, że jestem kimś takim - dodaje.
Choć praca nad filmem dawno się już skończyła, to przyjaźń Marleny z Karoliną trwa. - Cały czas mam ją w sercu, ona jest gdzieś obok mnie - przekonuje.
Film wejdzie do kin w całej Polsce 21 listopada.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.