W historii miasta funkcjonowały tylko dwie nazwy: Zabrze i Hindenburg. Dawni mieszkańcy mieli też swoje propozycje: „wysokie hałdy”, „dolina dymu” czy „kamienie sztolniowe”.
Na cześć wybawcy
Po wybuchu I wojny światowej wojska rosyjskie zaatakowały Prusy Wschodnie. Pod koniec sierpnia 1914 roku pod Tannenbergiem (500 lat wcześniej odbyła się tam bitwa pod Grunwaldem) i w drugiej dekadzie września nad jeziorami mazurskimi dwie armie rosyjskie zostały rozbite, a ich niedobitki wyparte z Prus Wschodnich. Dowodzący wojskami niemieckimi generał Paul von Beneckendorff und von Hindenburg został okrzyknięty bohaterem narodowym i nazwany „Der Befreier des Ostens” (wybawcą Wschodu). Wniosek o zmianę nazwy gminy i powiatu Zabrze na Hindenburg, postawiony na posiedzeniu Rady Gminy Zabrze 3 grudnia 1914 roku, został uchwalony jednogłośnie, a cesarz zezwolił na nią 21 lutego 1915 roku. Nowa nazwa „Hindenburg O.-S.” (O.-S. to skrót od Oberschlesien – Górny Śląsk) funkcjonowała przez następnych 30 lat, aż do 19 marca 1945 roku, kiedy to Zabrze znalazło się w granicach Polski.
Ostatnie zmiany miały miejsce w latach 1935–1936 i wiązały się z hitlerowską polityką zniemczania nazw miejscowych. W grudniu 1935 roku zamiast Mikultschütz pojawił się Klausberg, a w lutym 1936 roku zamiast Rokittnitz – Martinau. Ostatnim akcentem była zmiana w sierpniu 1936 roku nazw dwóch dzielnic miasta: Hindenburg-Zaborze przemianowano na Hindenburg-Ost, a Hindenburg-Biskupitz na Hindenburg-Nordost. Wszystkie one uzyskały polskie brzmienie (Mikulczyce, Rokitnica, Zabrze-Zaborze, Zabrze-Biskupice) po przyłączeniu tej części Górnego Śląska do Polski po II wojnie światowej.
Autor jest kustoszem Muzeum Miejskiego w Zabrzu.
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.