Wydając „Wilka”, oficyna Iskry symbolicznie zrealizowała zobowiązanie podjęte przez Marka Hłaskę w 1954 roku.
Wówczas pobrał zaliczkę, ale nie dostarczył utworu. Wreszcie, po kilkudziesięciu latach, światło dzienne ujrzała
debiutancka powieść jednego z największych polskich prozaików okresu PRL.
Początki „Wilka” sięgają 1953 roku. 19-letni Marek Hłasko ukończył wtedy „Sonatę marymoncką”, której akcja rozgrywała się u schyłku II wojny światowej oraz w latach powojennych.
Opowiadanie doczekało się wydania dopiero w 1982 r., a potem ekranizacji w 1988 r. („Sonata marymoncka”,
reż. Jerzy Ridan). Pisarz nie był jednak usatysfakcjonowany efektami swojej pracy. Postanowił przenieść akcję w realia przedwojennej stolicy i niejako napisać historię od początku.
Tworzył przez kolejne trzy lata, aż do 1956 r., żeby ostatecznie przedstawić w swojej powieści Warszawę rodem z ballad Grzesiuka. Nie zabrakło w niej prostytutek, pijaków, kryminalistów i drobnych cwaniaczków.
Hłasko pokazuje, że środowisko lumpenproletariatu nie jest jednak zepsute do szpiku kości. Ludzie mają swoje marzenia, a ich życiem rządzi obowiązujący wszystkich kodeks moralny, w którym najważniejszy jest honor.
Głównym bohaterem powieści jest Rysiek Lewandowski, chłopak wychowujący się na ulicach Marymontu. Głód, bezrobocie i ogólny brak perspektyw zmuszają go do poszukiwań lepszego życia. Kiedy dorasta, zaczynają imponować
mu miejscowi chuligani.
Bohater próbuje żyć tak jak oni: kradnie, wdaje się w bójki, a sfrustrowany, jest gotów nawet zabić. Cały czas dręczą go jednak wyrzuty sumienia. Stopniowo zaczyna dostrzegać nadzieję w komunizmie, przedstawionym w książce
jako ostatnia deska ratunku dla proletariatu.
Hłasko dokładnie odtworzył język marymonckiej ulicy, a towarzyszące tekstowi przypisy pozwalają skonfrontować miejsca akcji ze współczesnym obliczem miasta.
Debiut pisarza można uznać za udany, ale widać w nim jeszcze poszukiwania własnego stylu, który ostatecznie wykrystalizował się na etapie „Pierwszego kroku w chmurach”.
***
Marek Hłasko "WILK". Iskry, Warszawa 2015 r.
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.