Dobrawa spotyka się z Mieszkiem na polanie, w miejscu obecnego… wrocławskiego rynku. To legenda, ale księżniczka naprawdę mogła tu gościć. We Wrocławiu o Chrystusie usłyszano długo przed 1000 rokiem.
Prawdopodobieństwo, że przyszła żona polskiego władcy mogła zatrzymać się w grodzie nad Odrą, jest bardzo wysokie. Juliusz Woźny z Ośrodka „Pamięć i Przyszłość” twierdzi, że z całą pewnością przejeżdżała tędy, udając się w stronę Poznania. Wrocław powstał na skrzyżowaniu szlaków, dysponował „autostradą wodną” w postaci Odry. Tędy, przez Bramę Morawską, podróżowało się w stronę Czech.
W drodze na ślub
– Podróż wtedy upływała dużo wolniej niż dziś, Dobrawa ze swym orszakiem mogła zatrzymać się tu na popas, a Mieszko mógł wyjechać naprzeciw przyszłej małżonki – mówi.
– Jedna z legend krążących po Śląsku przekazuje, że powitał ją na pięknej leśnej polanie, w miejscu, gdzie obecnie znajduje się wrocławski rynek. Tam czekał ze swoją drużyną, by po raz pierwszy ujrzeć przyszłą żonę. Wojowie bili uroczyście mieczami w tarcze, powiewały sztandary... Juliusz Woźny wspomina też inną wersję legendy, zgodnie z którą Dobrawa przypłynęła Odrą na specjalnej barce. I dodaje własną hipotezę: – Moim zdaniem nic nie stało na przeszkodzie, żeby Mieszko ochrzcił się już we Wrocławiu. A co do legendy – Wrocław miał wtedy postać kilku osad. Rodził się w różnych miejscach, symultanicznie. Być może w okolicach dzisiejszego rynku szumiała jeszcze puszcza i znajdowała się owa polana? Jakkolwiek było z chrześcijańską księżniczką, na pewno imię Jezusa Chrystusa zabrzmiało tutaj na długo przed ustanowieniem biskupstwa w 1000 roku.
– Skoro je ustanowiono, to przecież nie na pustyni. Musiały tu istnieć choćby jakieś pierwociny organizacji kościelnej. Musiało funkcjonować jakieś miejsce kultu, musieli żyć ochrzczeni już ludzie. Utworzona diecezja wymagała przecież pewnego zaplecza – mówi ks. prof. Józef Pater.
Pomogli misjonarze i bursztyny
Jak Ewangelia docierała w nasze strony? Chrześcijaństwo promieniowało na Śląsk już dzięki Państwu Wielkomorawskiemu, gdzie działali święci Cyryl i Metody, a potem poprzez państwo czeskich Przemyślidów. – Przebiegał tędy Szlak Bursztynowy, którym na pewno podróżowali też chrześcijanie. Mieszkańcy Śląska mogli stykać się z chrześcijaństwem, gdy trafiali do niewoli na południe czy na zachód od swoich ziem – mówi ks. J. Pater.
– Za pierwszego historycznego biskupa wrocławskiego uznaje się Jana, powołanego na ten urząd w 1000 r., ale Jan Długosz wymienia wielu wcześniejszych. Pierwszym miał być Gotfryd, ustanowiony w 966 r. przez papieża Stefana. Choć uznaje się ten przekaz za legendarny, to czy na pewno nie było jakichś podstaw do powstania takiej legendy? Ziemie śląskie objęła jednak zapewne utworzona w 973 r. diecezja praska, a tereny na zachód od Bobru przynależały do diecezji miśnieńskiej.
W roku 1000 powstaje biskupstwo wrocławskie, podległe metropolii gnieźnieńskiej. Ksiądz Kazimierz Dola w swoich „Dziejach Kościoła na Śląsku” uważa, że choć Śląsk należał do Czech, państwa chrześcijańskiego, to ośrodek praski był zbyt słaby i politycznie, i religijnie, by oddziaływać w znaczący sposób na te ziemie. Kiedy wchodziły w skład państwa Mieszka [ok. 985–990], trudno było je uznać za kraj schrystianizowany. Ewangelia jednak nie była tu obca, funkcjonowały chrześcijańskie ośrodki kultu. We Wrocławiu zapewne już ok. 980–990 r. istniała kamienna budowla sakralna.
– Nie jest wykluczone, że w okolicy, choćby w pobliżu Kłodzka, mógł działać św. Wojciech – dodaje ks. J. Pater. – Zgodnie z legendą był w Opolu. To z tamtego czasu ma pochodzić kamień z odciśniętymi stopami św. Wojciecha. Miał zostawić na nim taki ślad, głosząc płomienne kazanie.
Trudno opisać dokładnie początki Dobrej Nowiny nad Odrą. Ksiądz J. Pater zauważa jednak, że tak czy inaczej to państwo Wiślan i właśnie Śląsk należały do tych polskich (w późniejszym czasie) ziem, które najszybciej zetknęły się z chrześcijaństwem. – Struktury państwowo-kościelne umacniają się tu zwłaszcza za Bolesława Chrobrego – mówi. I dodaje, że w początkach wielkim wsparciem dla biskupa wrocławskiego musieli być zakonnicy. Dużą rolę odgrywali najpierw zwłaszcza benedyktyni. Do ich grona zaliczał się zapewne także św. Andrzej Świerad (zmarły w latach 30. XI w.) – pustelnik żyjący przez pewien czas w pobliżu Oławy, nauczyciel innego pustelnika, św. Benedykta (są pierwszymi Polakami wyniesionymi na ołtarze).
– Przyjęcie chrztu rozpoczynało dalszą formację – podkreśla. – Duchowni mieli obowiązek nie tylko głosić kazania, ale i katechizować: wyjaśniać przykazania, wpajać zasady moralności, uczyć na temat postów.
Książęta u kard. Kominka, korona w katedrze
Idea upamiętnienia we Wrocławiu wydarzeń z 966 r. zjednoczyła pokaźne grono ludzi. W styczniu powstał Społeczny Komitet Obchodów 1050. Rocznicy Chrztu Polski, koordynowany przez Wiesławę Grzybkowską, który 17 kwietnia zaprosi wrocławian na wspólne świętowanie.
– Najpierw porozumiało się w tej sprawie pięć organizacji (Konfederacja Spiska, Fundacja Korony Polskiej, Polska Konfederacja Katolickich Przedsiębiorców, Instytut Piotra Skargi i Fundacja Polskie Gniazdo), potem dołączyły kolejne. Zaangażowały się różne chóry, studenci, panie ze środowiskowej świetlicy, które przygotowują specjalne wianki – mówi pani Wiesława.
Jeśli Dobrawa i Mieszko przed wiekami jednak nie spotkali się we Wrocławiu, to… teraz mają taką okazję – i to u stóp pomnika kard. Bolesława Kominka, który zresztą 50 lat temu organizował milenijne obchody w naszej archidiecezji. – Obchody rozpoczną się „śpiewogrą”, rodzajem śpiewanej inscenizacji, poświęconej zaślubinom książęcej pary. Zobaczymy Mieszka i Dobrawę, a potem podczas barwnej parady postaci historyczne z całych 1050 lat – mówi W. Grzybkowska.
– Wśród atrakcji towarzyszących obchodom warto wspomnieć o prezentacji zrekonstruowanych regaliów, pożyczonych na wrocławskie uroczystości przez Adama Orzechowskiego z Nowego Sącza, który – korzystając z dostępnych dokumentów, opisów – doprowadził do ich bardzo starannego odtworzenia. Chodzi o koronę, berło i jabłko, polskie insygnia koronacyjne zniszczone przez Prusaków po III rozbiorze Polski. Pani Wiesława tłumaczy, że ukradzione ze skarbca na Wawelu, ponoć w drodze do zniszczenia jechały przez Wrocław. Zostały prawdopodobnie przetopione na pruskie pieniądze…
Adam Orzechowski nabył kilka takich monet i wtopił w replikę korony – co sprawia, że istnieje choćby symboliczna łączność między oryginalną koroną a kopią. – Chrzest Polski dał początek polskiej państwowości, uświadamia nam korzenie polskiej tożsamości, kultury – mówi W. Grzybkowska. – Chcemy, by wrocławskie obchody były manifestacją naszej wiary i patriotyzmu.
1050. rocznica chrztu Polski na Ostrowie Tumskim – 17 kwietnia
11.30 – „Rzecz o tym, jak Mieszka ochrzczono i z Dobrawą zaślubiono” – śpiewogra mieszczan wrocławskich autorstwa Bogdana Ludkowskiego (skwer pod pomnikiem kard. B. Kominka);
12.30 – Barwny korowód w strojach historycznych (z całych 1050 lat) uda się ze śpiewem do katedry;
13.00 – Msza św. pod przewodnictwem abp. Józefa Kupnego; abp senior Marian Gołębiewski, kawaler orderu Korony Polskiej, wręczy ordery osobom wyróżnionym przez kapitułę; przy ołtarzu w czasie odprawianej Eucharystii będzie wystawiona replika insygniów koronacyjnych królów Polski zniszczonych przez Prusaków po III rozbiorze Polski (można je będzie oglądać do 15.00); po Mszy św. obok katedry rozpocznie się pokaz Teatru Ognia ze Żmigrodu;
15.00–17.15 – W auli PWT Teatr na Ostrowie zaprezentuje spektakl dla dzieci „Legendy wrocławskie” (po spektaklu możliwość poznania tajników sztuki animacji); Chór „Vox Clemens” pod dyr. prof. Piotra Łykowskiego wystąpi z koncertem muzyki dawnej, a następnie dr Stanisław Bogaczewicz z IPN wygłosi referat „Chrzest 966 roku fundamentem polskości”. W tym czasie na Ostrowie Tumskim swoje dzieła będą prezentować wrocławscy artyści;
17.30 – Uroczyste nieszpory w katedrze pod przewodnictwem ks. dr. hab. Norberta Jerzaka, który przybliży postać św. Andrzeja Świerada.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.