Ikona ma w sobie prawdziwą siłę: wybiera człowieka i zaprasza go do dawania świadectwa.
Sanktuarium Matki Bożej Czerwińskiej. Średniowieczne mury chroniące cudowny obraz Maryi emanują spokojem. W budynku przylegającym do bazyliki panuje atmosfera kontemplacji charakterystyczna dla każdego klasztoru. W jednym z pomieszczeń zorganizowano pracownię artystyczną, z której rozpościera się widok na Wisłę. Przez duże okna wpada blade światło oświetlające drewniane stoły, na których znajdują się pigmenty, puncyny, pędzle i gładko zagruntowane deski. Widać na nich jeszcze niedokończone wizerunki Jezusa, Maryi i świętych. Pochylone nad nimi kobiety z anielską cierpliwością wykonują kolejne elementy ikon, które podarują swoim bliskim lub powieszą na ścianach własnych mieszkań.
– To Stwórca prowadzi nasze ręce, które bywają przecież nieudolne – mówi Blanka Skórczyńska, która pisze swoją pierwszą w życiu ikonę. Razem z pozostałymi uczestnikami pleneru należy do założonej przez o. Jacka Wróbla Drogi Ikony, w której doskonali swoje rzemiosło, a poprzez modlitwę wzrasta w wierze. Co przyciąga coraz większą liczbę katolików do wykonywania ikon, które powszechnie kojarzą się z Kościołem wschodnim?
Ludzie ikony piszą
– Niektórzy pytają, dlaczego katolicy się tym zajmują. Odpowiadamy: ikona powstała jeszcze w niepodzielonym Kościele, wracamy do źródeł – wyjaśnia Jolanta Wroczyńska. Dowodem na swoisty renesans ikony w Kościele katolickim jest wzrastająca popularność warsztatów pisania ikon. Dlaczego pisania, a nie malowania? Odpowiedzi należy szukać w języku: w grece czasownik grafo oznacza zarówno „pisać”, jak i „malować”, podobnie w języku rosyjskim. W Polsce przyjęło się pisanie, także ze względu na uzasadnienie teologiczne: ikona to słowo Boże zawarte w obrazie, dlatego trzeba je napisać. Używanie czasownika „malować” nie jest jednak błędem.
W warsztatach pisania ikon biorą udział osoby świeckie, co z punktu widzenia historii jest pewną nowością. W średniowieczu ikonopisarstwo było zarezerwowane tylko dla zakonników i nieżonatych mężczyzn. – Byli wybrańcami, a teraz okazuje się, że każdy może to robić – zauważa Jolanta Wroczyńska.
Wspólnie z innymi członkami Drogi Ikony, Urszulą Klimowicz i o. Mateuszem Orłowskim, siedzimy w kawiarence, w której uczestnicy pleneru spędzają wolny czas. Jezuita opowiada nam o różnicach w postrzeganiu ikonopisarstwa w różnych częściach Europy. – Na Wschodzie dalej jest zarezerwowane dla ludzi z odpowiednią formacją, a w naszym tzw. liberalnym świecie zrozumieliśmy, że ikony mogą przynieść wiele dobrego, jeśli więcej osób będzie miało z nimi styczność – mówi o. Mateusz. Istnieją jednak pewne granice zachodnioeuropejskiej wolności. Zdaniem kapłana są nią artystyczne eksperymenty, na które nie może być miejsca. – Ikonopisarz tworzy ikonę dla Kościoła: ona ma być elementem liturgii lub pomagać w modlitwie. Twórca nie powinien tego robić w innym celu – wyjaśnia.
Wykonywaniu ikony towarzyszy chrześcijańska medytacja. Najczęściej przybiera formę kontemplacji lub charakterystycznej dla Kościoła wschodniego Modlitwy Jezusowej, której tempo dopasowuje się do własnego oddechu. – Wielogodzinne skupienie się nad wizerunkiem jest sposobem na wyciszenie się. Samo poznawanie malowanej postaci także jest modlitwą – mówi Jolanta Wroczyńska.
Nowi święci
– To nie jest tak, że podoba mi się obrazek, po prostu biorę go i piszę. Przed przystąpieniem do pracy zawsze zapoznaję się z żywotem świętego – mówi Urszula Klimowicz. Uczestnicy pleneru sami wybierają wizerunki, które namalują. Zawsze towarzyszy temu zgłębianie historii danej postaci.
Barbara Sujak wykonała w swoim życiu ok. 25 ikon. Wyjaśnia, że każda wymaga przygotowania duchowego, przeświadczenia o łączności z danym obrazem. Tym razem postanowiła namalować Matkę Bożą Fatimską. Dlaczego? – Byłam w Fatimie, miałam z Nią bezpośredni kontakt. Jestem przekonana, że nade mną czuwa – wyjaśnia.
Pozostali uczestnicy pleneru malują m.in. Jezusa Dobrego Pasterza, Michała Archanioła i św. Marka Ewangelistę. Zgodnie przyznają, że te osoby towarzyszą im przez całe życie. Zbiór postaci, które można napisać, nie jest jednak zamknięty, cały czas pojawiają się nowi święci. Magda Tomasik przygotowuje ikonę matki Teresy z Kalkuty, która zostanie kanonizowana 4 września. Wybór nie jest przypadkowy: nasza rozmówczyni przez wiele lat była związana z siostrami misjonarkami miłości, które obok niej mają swój dom zakonny. – Była pewna trudność, bo takich ikon jeszcze nie ma, tę maluję na podstawie zdjęcia. Zanim zaczęłam, odmówiłam nowennę do bł. matki Teresy i przestałam się martwić tym, czy dam radę – opowiada. Celowo zrezygnowała ze złoceń, bo czy ktoś może sobie wyobrazić matkę Teresę opływającą w bogactwa?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...