Zostali znienawidzeni i okrutnie zamordowani. W uroczystość Wszystkich Świętych wspominamy ich niezwykłe życie. Męczennicy Śląscy, módlcie się za nami!
W 1928 roku skierowano go do domu zakonnego w Górnej Grupie. Na pożegnanie matka powiedziała mu: "Synu, coś sobie obrał, temu pozostań wierny". I pozostał aż do śmierci. Przełożeni mianowali go ekonomem Niższego Seminarium oraz domu regionalnego Werbistów. Panowała opinia, że sprawy majątkowe domu spoczywają w najlepszych rękach.
Ojciec Kubista sporo też pisał. Był redaktorem m.in.: „Małego Misjonarza”, „Kalendarza Małego Misjonarza", „Skarbu Rodzinnego”, „Posłańca Świętego”. Pod jego kierunkiem znacznie zwiększyła się liczba abonentów. We wszystkich tych czasopismach i kalendarzach zawsze znajdowały się ciekawe artykuły jego pióra. Pisał również opowiadania i powieści.
O. Stanisław był wielkim czcicielem św. Józefa. Jego wstawiennictwu powierzał swoje rozliczne prace. Przy jego pomocy – jak twierdził – wybudował drukarnię, sprowadził odpowiednie maszyny oraz zaczął budowę nowego skrzydła klasztornego. Ponadto był także poszukiwanym spowiednikiem, zwłaszcza przez seminarzystów.
Podczas wojny zapracowany o. Stanisław wdał się w konflikt z gestapo, gdy zabroniono mu wypłacać Polakom zaciągnięte zobowiązania. Z bólem patrzał jak niszczono jego warsztat pracy: ukochaną drukarnię oraz zapasy, które zgromadził dla utrzymania mieszkańców klasztoru. Sytuacja pogorszyła się, gdy 27 października 1939 r. aresztowano wszystkich 64 ojców i braci. Klasztor stał się wówczas obozem dla internowanych. Stało się to w uroczystość Chrystusa Króla! W następnych dniach dowieziono 80 księży oraz kleryków diecezjalnych i zakonnych. Skonfiskowano gospodarstwo i cały dobytek, pozostawiając mieszkańców bez środków do życia. O. Stanisław zaufał św. Józefowi i gestapo zgodziło się na przywożenie żywności i opału z parafii uwięzionych księży.
Internowanych wywieziono w lutym, przy 28-stopniowym mrozie, do Nowego Portu, filii obozu w Stutthofe. Okropne warunki sanitarne potęgowały zimno, głód, ciężka praca oraz nieludzkie traktowanie. Jedyną pociechą w tym czasie był dzień 21 marca, Wielki Czwartek, kiedy to w największej tajemnicy udało się odprawić Mszę św. i przyjąć Komunię św. Dla o. Kubisty była ona wiatykiem na drodze do męczeństwa. Trudno sobie wyobrazić, co wtedy przeżywał, jak trwał przy Panu. Dotąd zawsze zdrowy, radosny, usłużny stawał się coraz słabszym, zaczął chorować. Przeziębiony organizm nie chciał przyjmować obozowego jedzenia, a innego nie było. Zaplanowane wyniszczenie duchownych było realizowane w całej pełni z szatańskim zadowoleniem. O. Stanisław musiał pracować jak zdrowy przy usuwaniu ciągle padającego śniegu i przy bezsensownym przesypywaniu go na coraz to inne miejsca. Wrażliwy na brutalne obchodzenie się, cierpiał podwójnie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.