Wystarczyło kilka minut koncertu, żeby energia płynąca ze sceny poderwała słuchaczy z miejsc. Uczestnicy II Koszalińskich Warsztatów Gospel wyśpiewali Bogu swoje uwielbienie.
Razem z nimi śpiewała też publiczność Filharmonii Koszalińskiej, przed którą zaprezentowali efekty swojej wielogodzinnej pracy.
- Nie pomyliliśmy się, jest zapotrzebowanie na śpiewanie gospel - cieszy się Robert Suszczak z Fundacji Wspierania Edukacji i Kultury „Koliber”, który razem z żoną Beatą wymyślił i zorganizował Koszalińskie Warsztaty Gospel.
W ubiegłym roku wzięło w nich udział ponad stu śpiewaków, w tym uczestników było nieco mniej, bo 70, ale za to większa była rozpiętość wieku. Choć najmłodszego i najstarszego chórzystę dzieliło kilka dziesięcioleci, trudno byłoby to zgadnąć oglądając ich na scenie.
- Gospel ma w sobie radość, która pochodzi prosto od Boga. Bez upiększeń, ozdobników, koronek i falbanek. One też są fajne, ale to, czego my potrzebujemy to tylko kontakt z Bogiem. Tu i teraz. Muzyka gospel otwiera serce i pomaga zwrócić się bezpośrednio do Niego - mówi Agnieszka „Baca” Górska-Tomaszewska, dyrygentka zespołu Gospel Joy. Poznańscy muzycy pomagali warsztatowiczom w otwieraniu serca. Bo przede wszystkim na tym polega śpiewanie gospel.
- Na początku warsztatów niektórzy rozglądają się, gdzie jest wyjście awaryjne. Ale to jest tylko chwila zawahania. Potem mówią sobie: „no dobra, skoro już tu jestem, to głupio byłoby wyjść”. I zostają, a ja widzę, jak w ciągu kolejnych godzin się otwierają, czasami ze łzami wzruszenia w oczach. Bo czują Boga - opowiada „Baca”.
Na nauczenie się pięciu utworów warsztatowicze mieli zaledwie kilka godzin. Ćwiczyli niemal do samego koncertu finałowego. Ale kiedy zaprezentowali się publiczności po nikim nie znać było śladu zmęczenia.
- Piękne teksty wychwalające Boga, świetna harmonia i niesamowita radość - wyjaśnia fenomen gospel pani Lucyna. To jej dziewiąte warsztaty, szuka ich po całej Polsce. Na te przyjechały razem z koleżanką ze Szczecinka.
- To jest prosty, nie przekombinowany przekaz, płynący prosto z serca. I ta szczerość porywa, otwiera człowieka - przyznaje Krystyna Berdyńska, na co dzień szacowna pani dyrektor, która nie zawsze może pozwolić sobie na luz.
- A tutaj skaczemy, krzyczymy, dzielimy się radością, która nas przepełnia. I to sprawia, że warsztaty są tak niesamowite - dodaje.
Być może niektórzy z uczestników warsztató Karolina Pawłowska /Foto Gość Charyzmatyczna dyrygentka przekonała publiczność w Filharmonii Koszalińskiej, że każdy może śpiewać gospel. w będą chcieli dołączyć do kolejnego projektu Beaty i Roberta Suszczaków.
- Chodziło nam to już po głowie w ubiegłym roku. Teraz wiem już na pewno, że powstanie koszalińska grupa gospel. Mamy już dyrygentkę i najdalej za dwa tygodnie chcemy ruszyć próbami. Myślę, że na początku będzie to niewielkie grono. Będziemy się uczyć śpiewać i wychwalać Boga. I łatwiej będzie spotkać na małych warsztatach - przyznaje Robert. A to znaczy również, że w Koszalinie będzie można usłyszeć gospel znacznie częściej niż raz do roku na warsztatach.
Więcej o II Koszalińskich Warsztatach Gospel w numerze 41 Gościa Koszalińsko-Kołobrzeskiego.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.