O tej książce się mówi. Na tych, którzy ją przeczytali zwykle robi wielkie wrażenie. Publikujemy przedmowę i jeden fragment zachęcając do lektury całości
Podchodzę go, niech mi coś powie. Chcę się czegoś dowiedzieć o tym ufoludku.
Jean-Marie mieszka we wspólnocie Arki w Compiegne, z tuzinem upośledzonych umysłowo. Tłumaczy mi, że Arka została utworzona przez byłego oficera marynarki, który został profesorem filozofii - Kanadyjczyka Jeana Vanier. Ten wspaniały człowiek, oburzony sposobem, w jaki społeczeństwo odrzuca niektórych upośledzonych umysłowo, traktując ich jak warzywa w szpitalach psychiatrycznych, zabrał dwóch z nich ze szpitala. Nazywają się Rafael i Filip.
Rafael jako dziecko zachorował na zapalenie opon mózgowych; nie potrafi mówić; ciało kołysze się, nie mogąc złapać równowagi; brakuje mu, jak to się mówi, „jednej klepki”. To samo z Filipem. Po śmierci rodziców umieszczono ich w szpitalu za wysokimi murami, tak jakby byli trędowaci. Jean Vanier przyjechał po nich. Zamieszkał ze swoimi nowymi przyjaciółmi w niewielkim domku na wsi, dwadzieścia kilometrów od Compiegne, w Trosly-Breuil. Dawny obieżyświat o wielkim sercu odkrył, jak bardzo Rafael i Filip cierpieli, będąc odrzuconymi przez swe otoczenie i społeczeństwo; ile rozczarowań, niezamierzenie, przysporzyli swoim bliskim. Zrozumiał, do jakiego stopnia potrzebują przyjaźni i zaufania. Zaczął słuchać...
Pomysł Jeana Vanier trafił w dziesiątkę, zadziałał jak kula śniegowa i spowodował, że od 1964 roku w całej Francji i w wielu krajach upośledzeni umysłowo żyją we wspólnocie z opiekunami.
- Nie zawsze jest to łatwe - mówi z pasją Jean-Marie.- Ale takie życie we wspólnocie nas zmienia. Pozwala nam dostrzec to, co najważniejsze. Przychodzimy, by pomóc najsłabszym, a tymczasem szybko zdajemy sobie sprawę, że to oni nam pomagają.
- Co jest najważniejsze?
- W Arce uczymy się tego, że zostaliśmy stworzeni, aby kochać. Próbujemy wszystkie swoje zdolności obrócić na zbudowanie bardziej kochającego społeczeństwa, w którym każdy ma swoje miejsce.
- Społeczeństwo miłości? Chyba żartujesz?
- Nie, Tim. Arka jest miejscem, w którym istoty ludzkie nie są skazane, tak jak ty to mówisz, na młócenie. Na wojnę, walkę, w której silniejsi zawsze niszczą najsłabszych. Miłość jest możliwa! Każda istota ludzka jest cenna i święta...
Słucham go w milczeniu, chyba jestem zmieszany. Ten facet jest całkiem stuknięty. Mówi o świecie poza moim światem, dla mnie niezrozumiałym, chociaż fascynującym. Po cichu dostrzegam w nim więcej prawdy niż w moim. Jestem tylko szpanem i przemocą. Uzyskałem w boksie i zapasach wiele tytułów. Ludzie lgną do mnie, otaczają, obsypują komplementami. Nigdy nie miałem aż tylu przyjaciół. Wszystko dostaję za darmo - kawiarnie, restauracje, nocne kluby. Prestiż, jaki mi przypadł w udziale, spowodował, że moja banda liczy obecnie około pięćdziesięciu chłopaków. Moja chwała spływa na nich. Nazywają mnie: Bokson. Albo Postrzelony. Jeździmy po okolicy w promieniu sześćdziesięciu kilometrów. Zostałem szefem bandy. Zrealizowałem kolejne marzenie.
Ale nie jestem szczęśliwy. Nie wiem dlaczego.
Prowadzę tak ruchliwe życie, że nie mam czasu na wielkie kwestie filozoficzne.
Pewnego dnia, kiedy na ulicy rozmawiam z kolegami, zatrzymuje się koło mnie wspaniały samochód. Dystyngowany pan podchodzi do mnie. Jego szofer czeka na zewnątrz przy otwartych drzwiach. Jeden z kumpli szepcze do mnie:
- Zobacz. Gruba ryba z wizytą do ciebie!
Ma rację. Ten wytworny pan rzeczywiście idzie w moim kierunku. Wita się i mówi:
- Dzień dobry panu...
Jakoś mi dziwnie, pierwszy raz ktoś nazywa mnie panem. Gratuluje mi bokserskich osiągnięć i dodaje:
- Moja żona i ja bylibyśmy zaszczyceni, gdyby przyjął pan zaproszenie na kolację w przyszły czwartek.
- Taak? Czemu nie? Nie odmawia się zaproszeniu na dobre żarcie. Kim pan jest?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...