"Bóg jest światłością" – ta maksyma kierowała pobożnym opatem Sugerem, kiedy w roku 1130 przystąpił do opracowywania planu przebudowy chóru opactwa Saint Denis pod Paryżem. Bóg jest światłością, a zatem do świątyni należy wpuścić jak najwięcej światła płynącego z nieba.
Wszystkie te względy zdecydowały o zmianie symboliki budowli kościelnej. W stylu romańskim kościół był budowany przeważnie na uboczu, jego masywna sylwetka sprawiała, że "izolował się" od tego co na zewnątrz, sprawiał wrażenie "zamku Bożego", twierdzy kontrastującej z ziemskim otoczeniem. Katedra gotycka powstawała zwykle w samym centrum miasta, była jego częścią, nie oddzielała się od świata ziemskiego. Miała natomiast oczarować wiernych swą wspaniałością, strzelistością, bogactwem ozdób. Nawet to, że zwykle jej budowa trwała, miało znaczenie symboliczne: wiara też nie jest dana raz na zawsze, trzeba stale ją doskonalić.
Architektura kościołów romańskich, z ich wyraźnym podziałem na części, sprzyjała uczynieniu z nich symboli drogi życiowej, od świata ziemskiego do nieba. W gotyku podział na nawy się zacierał. Bryła budowli była tak poszerzona, że nawa poprzeczna stawała się integralną częścią jednego, wielkiego wnętrza. Chór został przedłużony tak, że stawał się tak długi jak nawa. Cały kościół stawał się jakby jedną modlitwą wzniesioną ku niebu.
Interesująco pisał o tym E. Gombrich ("Historia sztuki", cyt. za M. Porębski "Dzieje sztuki w zarysie", Warszawa 1976): "Większość wielkich katedr została pomyślana w skali tak zuchwałej i tak wspaniałej, że niewiele z nich ukończono według planów pierwotnych. Pomimo to i pomimo wszystkich przemian jakim uległy z biegiem czasu, jest czymś niezwykłym przemierzać ich ogromne nawy, których proporcje czynią znikomym wzrost ludzki. Trudno jest wyobrazić sobie wrażenie jakie musiały wywierać te monumentalne wnętrza na ludzi, którzy znali jedynie surowe i ciężkie budowle romańskie. Tamte kościoły, tak mocne i masywne, mogły dobrze wyrażać coś z
Kościoła Walczącego, który ofiarowuje schronienie przed atakami demona. Nowe katedry otwierały dla wiernych całkiem inny świat. Kazania i hymny mówiły im o Niebieskiej Jeruzalem z jej bramami uczynionymi z perły, z jej klejnotami bez ceny, z jej ulicami z czystego złota i przezroczystego szkliwa (Ap. 21, 18-21). Wizja zstąpiła na ziemię. Mury nie miały w sobie nic z zimna ani wrogości. Tworzyły je witraże jarzące się jak kosztowne kamienie. Filary, żebrowania i sklepienia błyszczały złotem. Wszystko, co ziemskie, ciążące materialnie czy duchowo, było usunięte. Wierny, zagubiony w kontemplacji całego tego piękna, mógł się poczuć bliższym dostąpienia tajemnic niebiańskiego królestwa."