W krakowskim Międzynarodowym Centrum Kultury można było zobaczyć wystawę „Mistrzowie światła. Impresjonizm kalifornijski 1890-1930”. Ekspozycja była okazją do obejrzenia pięknych i zupełnie u nas nieznanych obrazów kalifornijskich pejzażystów. Przygotowano ją staraniem The Irvine Museum z Hrabstwa Orange w Kalifornii.
Malarze „słonecznej krainy”, jak zwykło się nazywać Kalifornię, wykorzystali po mistrzowsku walory zróżnicowanego krajobrazu kalifornijskiego, gdzie są zarówno skaliste góry, zielone doliny, wybrzeża morskie, jak i tereny pustynne. Ich pejzaże są pełne dzikiej roślinności pleniącej się bujnie w promieniach kalifornijskiego słońca. Tę fascynację przyrodą widać szczególnie wyraźnie w „Makach i łubinach” Granville’a Redmonda (1871-1935), „Łożysku rzeki w Monument Valley” Edgara A. Payne’a (1883-1947), „Poinsecjach” Paula Lauritza (1889-1975), „Zakrzywionym występie skalnym” Paula Doghert’ego (1877-1947) „Dolinie Yosemite w zimie” Collina Campbella Coopera (1856-1937), „Radosnym ogrodzie” Benjamina C. Browna (1865-1942). Świetnie potrafili oddawać także nastrój. Patrząc na obraz „Cambria, spokojne miasteczko kalifornijskie” Franza A. Bischoffa (1864-1929), gdzie niewielkie domki stoją wśród zieleni, trudno sobie wyobrazić, że mogłyby się tu dziać jakieś dramatyczne wydarzenia, burzące spokój.
Sielski jest nastrój „Farmy” Armina C. Hansena (1886-1957), z bryczką stojącą przed domem, podobnym do naszego dworku kresowego, smętny zaś „Zachód słońca” Johna Frosta (1890-1924), przypominający mi pejzaże Józefa Rapackiego. Od nastroju wszystkich pokazanych na wystawie obrazów, w większości radosnych, „zalanych” światłem słonecznym, odbiega w sposób wstrząsający „Nokturn” Granville’a Redmonda. Na tamtych pełnia słońca, tu zaś wzgórze w granatowych mrokach nocy. Słabe, zimne światło księżyca oświetla tylko wąski pas drogi (a może strumienia?) wijącej się u podnóża wzniesienia. Wygląda to tak, jak gdyby niemal jednolitą ciemnogranatową powierzchnię obrazu ktoś przeciął nagle ostrzem błyszczącej klingi wąskiej szpady.
Ekspozycja impresjonistów kalifornijskich jest ożywczym haustem piękna, pozwalającym nieco odetchnąć osobom zmęczonym dokonaniami tych przedstawicieli sztuki współczesnej, którzy z uporem starają się przekonać, że istotą nowej sztuki nie jest już harmonia i piękno, lecz bezład, brutalność i brzydota.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.