Nic nigdy nie jest stracone na zawsze. Zbawienie jest zawsze możliwe. Człowiek nie jest skazany z powodu utartych kolein swojego dzieciństwa.
Kto czytał sztandarowe historie nawróceń, jak "Nicky Cruz opowiada", czy "Radykalnych", ten wie, z jak głębokich przepaści Bóg potrafi wyciągać ludzi. Wiele jest na rynku świadectw. A jednak historia o.Jeana-Philippe porusza do głębi.
Urodził się w rodzinie alkoholowej. Codziennością jego życia było bicie, poniewieranie, wyzywanie. Rozmowy przy stole dotyczyły seksu w jego najwulgarniejszej odsłonie. Relacje rodzinne naznaczone były kazirodztwem, ojciec gwałcił jego siostrę, on sam został zgwałcony przez znajomego robotnika. Zaczął uciekać, żyjąc jak typowy młody ulicznik, kradł, brał udział w bójkach. Gdy rodzice nie mogli sobie z nim poradzić, wysłali go do internatu prowadzonego przez zakonnice, gdzie doświadczył najciemniejszej strony instytucjonalnego Kościoła. Jak o tym pisze: "Religia była dla mnie jedynie moralnością z klapkami na oczach, dla której godzinami musiałem klęczeć na linijce i która potrafiła tylko powtarzać należy, trzeba aby, powinno się... Chrześcijanie, których spotykałem... byli w najlepszym razie wredni i moralizujący jeśli nie wprost źli. Prawili kazania o miłości, nie żyjąc nią i równocześnie uniemożliwiając czynić ją tobie."
Przeszedł przez wiele internatów, wiele szkół, z których uciekał, lub był wyrzucany. Wydawało się, że nie ma dla niego nadziei. Jak pisze, uratowało go kilka, niemal przypadkowych osób, jak dozorca domu, w którym mieszkał, czy wychowawca w jednym z internatów, które w małym przestępcy zobaczyły człowieka. Przez kolegę, pracującego z nim w zakładzie samochodowym doświadczył chrześcijańskiej miłości, która pociągnęła go na tyle, że po kilku latach oddał jej życie przyjmując święcenia kapłańskie. Dziś jest kapelanem aresztu, prowadzi domy dla osób uzależnionych, założył stowarzyszenie pomagające osobom prostytuującym się, transseksualistom. "Ponieważ brakowało mi miłości, celem mojego życia stało się dawanie jej innym. Szczególnie tym, którzy jej najbardziej potrzebują, bo patrzy się na nich jedynie po to, aby ich osądzić".
Historii, którą opisuje ojciec Jean-Philippe nie czyta się łatwo. Nie pisze jej z perspektywy "zwycięskiego nawróconego", ale jak naturalistyczny reportaż z życia, bez emocji, uładzeń, a przez to tym silniej przemawiający. Wprowadza w świat domowej przemocy, jak i kulisów życia prostytutek żyjących w Lasku Bulońskim. Ale, jak pisze autor: "Moja historia jest ciekawa tylko z tej racji, że jest dowodem na to, iż nic nigdy nie jest stracone na zawsze. Zbawienie jest zawsze możliwe. Człowiek nie jest skazany z powodu utartych kolein swojego dzieciństwa...; istnieją zwrotnice mogące przestawić nas na nowe tory, którymi nasza wolność, nawet ograniczona, zużyta, poobijana, może podążyć. Droga mojego życia dowodzi również, że można pomagać innym, mimo swych zranień, a nawet dzięki nim."
Dlatego warto po nią sięgnąć, by nabrać odwagi - do kochania tych najsłabszych, najbardziej potłuczonych, a może też, by w swoim życiu dostrzec wielką wartość.
o. Jean-Philippe Chauveau: "Kto z nas jest bez grzechu?" Wydawnictwo Esprit
Książkę można wygrać w naszym konkursie. Wystarczy odpowiedzieć na pytanie:
Do jakiej ewangelicznej sceny odwołuje tytuł książki i gdzie w Piśmie Świętym ją znajdziemy (proszę podać dokładne sigla)?
Odpowiedź: spotkanie z kobietą cudzołożną, J 8,1-11.
Nagrody otrzymują:
Gratulujemy! Z laureatami skontaktujemy się mailowo, a nagrody wyślemy pocztą.
Podane przez Państwa dane (imię, nazwisko, adres pocztowy, e-mail) będą przetwarzane przez Instytut Gość Media z siedzibą w Katowicach, 40-042, ul. Wita Stwosza 11 wyłącznie dla celów przeprowadzenia konkursu i po jego zakończeniu zostaną całkowicie usunięte.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...