– W Piśmie Świętym znaleźć można niezliczoną liczbę gotowych, mocnych i bardzo wartościowych scenariuszy – mówi Anna Ałanowska z Teatru Vector.
W garderobie trwają gorączkowe przygotowania. Magdalena Wyrębiak przygotowuje do występu kolejnych aktorów. – Kto jeszcze do make-upu? – pyta. Szybkie spojrzenie na grupę i zaczyna uprzątać stolik, przy którym pracowała, malując członków teatru. – Jesteśmy z Rumi, a na „Kurtynę” przyjechaliśmy po raz trzeci – rzuca między jedną czynnością a drugą. Na chwilę spokojnej rozmowy ma czas dopiero, kiedy upewni się, że zespół jest już w pełni przygotowany do występu. – Jesteśmy Teatrem 40 Serc, w którego skład wchodzą wszyscy uczestnicy Warsztatu Terapii Zajęciowej Centrum Pomocowego im. św. Siostry Faustyny w Rumi – wyjaśnia M. Wyrębiak, instruktorka terapii zajęciowej.
Trzon grupy to osoby odbywające swoją rehabilitację społeczno-zawodową w pracowni teatralnej. – Aktorami są osoby z niepełnosprawnością intelektualną w różnym stopniu. Poprzez aktorstwo mogą wyrażać siebie, swoje uczucia i emocje, których ekspresja na co dzień sprawia trudność – mówi instruktorka. – Poprzez teatr nasi aktorzy przełamują wiele barier, aby ukazać piękno człowieczeństwa i godność każdego człowieka. Teatr jest bardzo dobrą formą terapii dla osób z niepełnosprawnością intelektualną. Jest to też forma rehabilitacji społecznej – otwarcia się do ludzi – dodaje M. Wyrębiak.
W tej edycji zaprezentowali spektakl inspirowany baśnią Hansa Christiana Andersena „Jestem. Brzydkie kaczątko – historia prawdziwa”, który opowiada o dziewczynie walczącej z odrzuceniem i brakiem akceptacji. – Spektakl był poruszający. Na scenie zobaczyłam aktorów, którzy wspaniale zagrali. Bez słów przekazali, że dzisiejszy świat potrafi być okrutny dla osób, które odbiegają od norm i kanonów serwowanych przez kolorowe magazyny. Najgorsze jest to – tak przypuszczam – że odrzucenie, które pokazała główna bohaterka, było również udziałem wszystkich aktorów w realnym życiu – mówi Marzena, uczestniczka „Kurtyny”. – Bardzo podoba mi się, że mogę występować. Lubię, kiedy na widowni siedzi dużo ludzi – mówi Krzysztof. Olga dodaje, że przed każdym występem łapie ją lekki stres, ale taki pozytywny. – Lubię to robić i cieszy mnie, że mam taką możliwość – podkreśla. Za występ zebrali owację na stojąco.
– Z roku na rok poziom się podnosi – widzimy zmiany w zespołach, które przyjeżdżają kolejny raz – mówi Anna Halasz, przewodnicząca jury oraz współorganizatorka wydarzenia. Tworząc Przegląd Teatrów Amatorskich „Kurtyna”, chcieli dać możliwość zaprezentowania się szerszej publiczności, zespołom, które w swoich spektaklach przekazują pozytywne wartości. – Są to często grupy, które przygotowały spektakl, wystawiły go dla lokalnej społeczności i nie mają dalszych możliwości prezentacji. „Kurtyna” jest miejscem, w którym mogą dotrzeć do szerszego grona odbiorców – dodaje A. Halasz.
Jarek Szydłak, pomysłodawca i współorganizator „Kurtyny”, podkreśla, że każda edycja przeglądu pokazuje, że warto podejmować trud przygotowania. – Występują u nas zespoły, które totalnie zaskakują formą przekazu. Rozbraja mnie ich profesjonalne przygotowanie i różnorodność podejmowanych tematów. „Kurtyna” pokazuje, że ludzie chcą działać – mówi. Dodaje jednocześnie, że ich największą bolączką jest brak miejsca. – Zaadaptowanie na cały tydzień kościoła Chrystusa Króla na Małym Kacku, tak żeby odbyło się to bez uszczerbku dla życia wspólnotowego, to gigantyczne wyzwanie. Bardzo dziękujemy za to proboszczowi ks. Zenonowi Pipce – podkreśla J. Szydłak.
Sytuacja wyglądałaby inaczej, gdyby udało się zebrać fundusze pod budowę Katolickiego Amatorskiego Centrum Kultury. – Mamy zgodę metropolity gdańskiego, ale nadal brakuje funduszy na realizację. Stąd prośba o wsparcie. Wszystkie szczegóły znaleźć można na stronie: kackmalykack.pl – mówi J. Szydłak. Teatr Vector przyjechał z Kalisk. Ich inicjatywa powstała z potrzeby serca, by głosić Ewangelię. – Zebrałam ludzi chcących to robić i czujących podobnie jak ja, że Pismo Święte to słowo Boże, które można przekazać szerokiemu gronu odbiorców z teatralnej sceny – mówi Beata Zaręba, reżyser. Grupa wystawiła sztukę „Jezus żyje”. – Walczymy z nałogami, pokusami i często upadamy, ale nie możemy zapominać, że Jezus jest przy nas w każdym, nawet najtrudniejszym momencie naszego życia. Jeśli pozwolimy Mu, pomoże nam – mówi Anna Kurkowska, aktorka. Anna Ałanowska chciałaby, żeby widz po obejrzeniu ich sztuki na chwilę się zatrzymał i rozważył, co zobaczył. – Nasza wiara nie powinna sprowadzać się tylko do pójścia do kościoła, gdzie odsiedzimy swoje i tyle. Dla mnie Pismo Święte to ważny element codzienności. Może po naszej sztuce ktoś również zacznie tę księgę lepiej poznawać – zastanawia się.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.