To jest takie salezjańskie Misterium Męki Pańskiej, które bardzo mocno dotyka serca i po którym chwyta się za telefon, by zadzwonić do najbliższych.
Zagranie Jezusa nie jest łatwe
Kl. Damian zapytany o to co czuł, gdy się dowiedział, że będzie grać Mesjasza odpowiada: - Uczucia, jakie miałem w tamtym momencie, są bardzo trudne do opisania. Pierwszym była radość. Wydaje się być to naturalne i zrozumiałe. Było to i jest wielkim wyróżnieniem. Jednak chwilę później pojawił się lęk przed tym czy dam radę zagrać tak ważną rolę. Jest to rola, która wymaga wielu poświęceń i wyrzeczeń, a także pewnego rodzaju cierpienia. Pojawiły się także myśli, że przecież ja nie jestem godny grać roli Jezusa. Jestem człowiekiem słabym, grzesznym, niezasługującym na to wyróżnienie. Teraz jednak patrząc z perspektywy czasu widzę, że Bóg miał/ma w tym swój plan. I muszę przyznać, że ta rola odmienia moje życie… jest to proces, który na zewnątrz może być niewidzialny. Jednak w głębi serca czuję, że jestem trochę innym, odmienionym Damianem.
W każdym z nas jest coś z Judasza i z dobrego łotra
Ciekawe jest również zestawienie łotra i Judasza. Dobry łotr słucha przypowieści, Judasz jest zmęczony słuchaniem. Chce czynów. - W każdym z nas jest trochę Judasza, który się boi, czegoś nie rozumie, myśli tylko w perspektywie ludzkiej pomijając Bożą. Każdy chce mieć wiele spraw załatwionych na "już", szybko, od ręki. Judasz się gubi, poddaje pokusie i w końcu żałuje swego tragicznego w skutkach czynu - dzieli się kl. Damian Okroj - Odgrywanie tej roli uczy mnie, że bardzo ważnym jest posiadanie ludzi dobrej woli, którzy będą nam dobrymi pasterzami. Jego postać pomaga mi także odkryć bogactwo człowieka i tego co w nim ukryte. Refleksja nad tą rolą prowadzi mnie do takich spraw jak cierpliwość, umiejętność czekania i słuchania oraz do wysiłku w pokonywaniu indywidualizmu. Judasz, choć jest postacią tragiczną, obrazuje wiele postaw współczesnego człowieka, dlatego też otrzymuje tak wiele pochwał. Po prostu każdy człowiek jest w stanie utożsamić się choć trochę z jego historią i osobowością.
- Wcielenie się w postać Dobrego Łotra pozwoliło mi lepiej poznać tego pierwszego świętego kanonizowanego przez samego Chrystusa. Znamy go zaledwie z tego jednego zdania, które wypowiedział na krzyżu i którym otworzył sobie niebo. Ojcowie Kościoła pisali, że niejako "ukradł sobie zbawienie" wykorzystując swój wewnętrzny instynkt złodziejaszka, który do końca w nim pozostał. Tym razem jednak wykorzystał go w dobrym celu - zwraca uwagę kl. Krzysztof Wasiak - To, co mnie w nim ujęło, to też to, że nie szukał usprawiedliwienia, nie próbował się tłumaczyć, ale uznał swój grzech i z nadzieją zwrócił się do Jezusa, żeby chociaż o nim "wspomniał", a tu dostaje od razu od Jezusa obietnicę zbawienia. Na początku reżyser zasugerował mi żeby spróbował stworzyć sobie w głowie jego życiorys. Kim był w młodości? Dlaczego stał się złoczyńcą? Może był jak marnotrawny syn, tylko że nigdy nie znalazł Ojca, który by mu przebaczył? Dlatego grając, staram się skupić najbardziej na opowieści Jezusa o synu marnotrawnym, której słucha Dismas i ukazać, że jest ona właśnie o nim. On jest tą zagubioną owieczką, tą drachmą, tym marnotrawnym synem.
„Cześć synku, martwię się o ciebie. Zadzwoń. Całuję, mama”
Poznajemy wreszcie trochę lepiej Borysa (Patryk Chmielewski sdb) – jest na szczycie swojej kariery, błysk fleszy towarzyszy mu na każdym kroku. Z jednej strony wygadany, mający asystenta (Adam Cieślak sdb), traktujący wszystkich z buta i wiecznie nie mający czasu dla swojej mamy. Wydaje nam się, że to jego asystent jest bardziej zainteresowany matką swojego pracodawcy. Dzwoni do niej, by wytłumaczyć milczenie syna. Borys otrzymuje propozycję zagrania w nowym, dobrze płatnym filmie –„Dzień, w którym umarł Chrystus”. Co więcej, ma zagrać Jezusa. Słysząc o tym nie chce się zgodzić, ale zaczyna czytać na głos scenariusz. Marcin Kobierski w ten sposób genialnie łączy przeszłość i teraźniejszość, dwie płaszczyzny. Kolejne sceny współgrają z czytanym scenariuszem, oglądamy m.in. ogród oliwny, przyprowadzenie Jezusa przed Piłata.
„Wszyscy mi mówią dzisiaj o prawdzie”
Reżyser po raz pierwszy pokazał na scenie mało znane postacie kobiece – żonę Piłata (Justyna Morawska/Justyna Sowa) i córkę Kajfasza (Katarzyna Lasak/Joanna Buko). Genialnie zestawia je z innymi postaciami. Klaudię z Jezusem i Piłatem, córkę z Kajfaszem i Maryją (Faustyna Martyna/Marta Dutczak). Klaudia, jak pamiętamy ma sen związany z Jezusem i opowiada o nim swojemu mężowi. Gdy widzi związanego Jezusa przed prokuratorem, chce mu pomóc, zostaje jednak wyprowadzona. Wyrzuca potem Piłatowi, że nic nie zrobił. Z przekąsem mówi „dobrze, że umyłeś ręce. To ważne, by mieć czyste ręce”.
Córka Kajfasza jest rozdarta między prawem a nauczanie Jezusa. – Gdy zacząłem szukać informacji o dobrym łotrze to natrafiłem na taką legendę, że córka Kajfasza została okradziona przez dobrego łotra. I wtedy uderzyło mnie to, że Kajfasz przecież był też ojcem, że miał żonę i córkę. Zaciekawił mnie ten wątek, jakim Kajfasz mógł być ojcem. No i wyciągnąłem tę córkę. To było jedno z większych odkryć przy tym Misterium. Ona jest bardzo rozdarta pomiędzy ojcem, który każe jej ślepo iść za prawem, a w sercu czuje, że w tym Jezusie coś jest. Z drugiej strony spotyka Maryję, która jest dla niej trochę takim wyrzutem, bo ona nie może iść za Jezusem i wyżywa się na Maryi - zwraca uwagę reżyser.
„Pan jest pasterzem moim, nie brak mi niczego”
Sama scena ukrzyżowania jest niezwykle mocna, przejmująca. W momencie śmierci Jezusa po raz kolejny dzwoni telefon do Borysa. Telefon, który zmienia wszystko. Po którym chce się złapać za telefon i zadzwonić do najbliższych. - Bo nam się ciągle wydaje, że mamy czas - zwraca uwagę Marcin Kobierski.
Co więcej reżyser pokazuje, co dzieje się po ukrzyżowaniu. Józef z Arymatei prosi prokuratora o wydanie ciała Nauczyciela, Nikodem kupuje mirrę i aloes. Obydwoje narażają swoje kariery. Widzimy targanego uczuciami i emocjami żołnierza, który wygrał w kości tunikę Jezusa, który zadaje pytanie "czy właśnie ukrzyżowaliśmy Syna Bożego?". Córka Kajfasza próbuje zwrócić ojcu uwagę, że może pomylili się co do Jezusa, ale on pozostaje głuchy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...