Komediowe arcydzieło Richarda Lestera.
„Trzej muszkieterowie” Aleksandra Dumas’a to jedna z najchętniej i najczęściej ekranizowanych powieści w dziejach kinematografii. Filmy nieme, musicale, animacje, seriale… - któż zliczy wszystkie wersje i wariacje na ten temat?
Wybrać tę najlepszą też nie jest łatwo, bo jak równać ze sobą np. niemą, komediową parodię Maxa Lindera z klasyczną, romantyczną, hollywoodzką wersją George’a Sidneya (z Laną Turner i Ginem Kelly w rolach głównych), oraz współczesną, efekciarską wizję Paula W.S. Andersona, w której pojawiają się nawet latające maszyny Leonarda Da Vinci.
A jednak – takie mam wrażenie – za ekranizację wzorcową należałoby uznać nakręcony w 1973 roku film w reżyserii Richarda Lestera. Tego samego, który wcześniej pracował z grupą The Beatles przy takich filmach jak „Help”, czy „Dzień po ciężkim dniu”.
Tam na ekranie królowała czwórka z Liverpoolu, tu czwórka z Paryża, czyli D’Artagnan, Atos, Portos i Aramis – kapitalnie zagrani przez Michaela Yorka, Oliviera Reeda, Franka Finlay’a i Richarda Chamberlaina. A przecież w obsadzie byli jeszcze m.in. Charlton Heston, Faye Dunaway, Raquel Welch, czy Geraldine Chaplin.
Na planie roiło się więc od gwiazd, a w scenariuszu od niesamowitych, komediowych konceptów, bo lesterowi „Trzej muszkieterowie” to swego rodzaju antologia brytyjskiego humoru lat ’60 i ’70.
- D’Artagnan swą nieporadnością przypomina inspektora Clouseau z serii filmów o „Różowej panterze”. Stetryczały, trzęsący się mąż Konstancji, w której młody Gaskończyk się zakochuje, to znowuż postać niczym żywcem wyjęta z programu Benny Hilla. Karły na królewskim dworze swymi absurdalnymi dyskusjami przywodzą na myśl dialogi z „Latającego Cyrku Monty Pytona”, a podupadająca oberża, w której toczy się część akcji, to swoisty, XVII-wieczny „Hotel zacisze”.
To był dobry pomysł, by postawić na komedię. Pojedynki, pościgi, łotrzykowskie szaleństwa (nieodzowne w filmach spod znaku płaszcza i szpady) szybko się „starzeją”. Mija kilka lat i już zaczynają trącić myszką, ze względu na archaiczne tricki i efekty specjalne. Komediowe gagi inaczej. Humor zawsze się obroni. Widz doceni jego wyczucie, timing, aktorski geniusz poszczególnych artystów.
Lester wcześniej pracował z Peterem Sellersem, czy Busterem Keatonem, a więc uczył się od najlepszych. Że nauka nie poszła w las widać właśnie w „Trzech muszkieterach” – kolejnym tytule trafiającym na naszą portalową listę Filmów wszech czasów