– Wszyscy to przeżyliśmy, ale nikt tego nie pamięta – mówi o czasie pod sercem mamy słowacka aktorka Katarina Aulitisova. A w swoim monodramie „O dziewięciu miesiącach” ma dwa serca – własne i noszonego maleństwa.
A przyszła mama opowiada, jak w bajkach i opowieściach różnych krajów przychodzą na świat dzieci. Pinokio został wystrugany z drewna. Calineczka wyrosła z nasionka. We Francji noworodki znajduje się w kapuście. Na Słowacji dziewczynki przynosi wrona, a chłopców – bocian.
Mali widzowie śmieją się, że dorosła mama nie wie, jak to jest naprawdę. Poważnieją, kiedy zaczyna przedstawiać ich i swoją historię. Przez mały kanalik do macicy dostają się nasionka tatusia. W środku fruwają mydlane bańki jajeczek mamy, czekające na ich przyjęcie. Z tego połączenia powstaje człowiek.
Rękawica w brzuszku
Na początku maleństwo przypomina nieforemną bokserską rękawicę. Nie ma rączek, nóg ani ust, tylko maleńkie serduszko. Mama orientuje się, że to ktoś obcy i dziwi się, że nagle sama ma dwa serca. Czuje, jak rękawica zaczyna ją od środka boksować. Te pierwsze ruchy jej dziecka odbiera jak zachętę do rozmowy. Właściwie nie słyszy, co mówi maluch, ale dialogi z nim toczy w swojej głowie. Krytyczna dla dzieciątka i mamy okazuje się autobusowa wyprawa do lekarza. Wszystkie miejsca są zajęte, autobus się trzęsie, siedzący udają, że nie widzą, jak maluszek skacze w brzuchu mamy niby piłeczka pingpongowa. – Często się zdarza, że oglądające monodram nastolatki chichrają się,widząc,co się dzieje w brzuchu mamy – opowiada Katarina. – Dopiero kiedy wstrząsana przez autobus siłą rozpędu siadam któremuś z nich na kolanach, poważnieją. Widzą, że to nie żart, ale prawdziwa opowieść o ukrytym pod sercem mamy człowieczku. Wizyta u ginekologa też nie wypada najlepiej. Doktor chce złapać maleństwo, ale ono ucieka i trafia tylko na jeden palec rękawicy.
Tata dowiaduje się o dziecku w swoje urodziny, kiedy ono ma 5 miesięcy. – Do czego potrzebny jest tata? – pyta Miszka. – Powołał cię na świat i będzie się tobą opiekował – wyjaśnia mama. W spektaklu pojawiają się akcenty edukacyjne – mały truje się dymem z fajki, nie chce pić leków mamy, tylko naturalne soki. Na koniec ociąga się z przyjściem na świat. Mama zabiera go do teatru i pokazuje, jak się gra na lejku. Miszka też chce tak zabawiać zebraną widownię.
– Tyle osób nie zmieści się w brzuszku, musisz z niego wyjść – zachęca mama. I posłuszny jej synek przychodzi na świat nie w teatrze, ale w szpitalu. Dziś inspiratorka spektaklu, Jasminka, chodzi do liceum i – jak rodzice – ma talent aktorski. Lubi jak mama – mimo upływu lat – opowiadać o ciąży z nią. Razem z dziś 23-letnią siostrą Lindą od małego jeździły z rodzicami z przedstawieniami. Na festiwalu w Libercu 2,5-letnia Linda przez cały spektakl uczyła się wiązać sznurówki. Rodzice myśleli, że widzowie śmieją się z ich gry, a oni tak reagowali na wysuniętą zza kulis nóżkę ich córeczki. – Nasz teatr jest pełen prawdziwych opowieści – mówi Katarina. A kiedy animuje lalkę w „O dziewięciu miesiącach”, wydaje się, że ona żyje, jak jej prawdziwe córeczki – Linda i Jasminka.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...