Idealna wakacyjna lektura!
Idealna, bo napisana lekko i dowcipnie, a jednocześnie ucząca nas czegoś. Wszak w tekście, raz po raz, pojawiają się ciekawostki z historii literatury, nieustanne odwołania do Orwella, a i nie brak tu namysłu, refleksji nad współczesnością. Nad coraz bardziej nierealnym, wirtualnym światem, który najchętniej obyłby się bez książek.
Główny bohater, narrator, a zarazem autor powieści, Shaun Bythell, mieszka w Wigtown – szkockim „mieście książki”, gdzie od lat prowadzi antykwariat. Interes nie idzie niestety najlepiej, o co oskarża przede wszystkim internetowego Amazona, jego e-booki i czytniki (jeden rozstrzelał nawet dla przykładu i teraz wisi na ścianie jego antykwariatu, jako swoiste trofeum).
W innym miejscu przytacza jednak następującą historię; „po tym jak Gutenberg wynalazł ruchome czcionki i na rynku pojawiły się pierwsze masowe wydawnictwa, słynny florencki księgarz Vespsasiano da Bisticci był tak oburzony, że książki nie będą już przepisywane ręcznie, że w przypływie wściekłości zamknął swój sklep i jako pierwszy w historii przepowiedział śmierć przemysłu wydawniczego”.
Czyli może jednak nie będzie tak źle? Może to tylko punkt widzenia Bythella? Osobnika „osobliwego”, z charakterkiem (zrzędliwego i niezbyt miłego dla klientów, którzy, najwyraźniej, zdają się mu przeszkadzać w lekturze). Ale z drugiej strony, czasem trudno się mu dziwić, skoro odwiedzający jego antykwariat chcą w nim płacić punktami z Tesco, zaś jego pracownicy, notorycznie ustawiają „Odyseję” na półkach w dziale ‘Wędkarstwo’, bo przecież akcja eposu w dużej mierze toczy się na morzu, więc jego bohaterowie na pewno łowili wtedy i jedli ryby…
Absurdalny, typowo brytyjski humor, jest z pewnością największą zaletą „Pamiętnika księgarza” – publikacji, która niebawem zyska zapewne status książki kultowej. Podobnie jak dzieła Nicka Hornby’ego, Sue Townsend, czy Hellen Fielding.
Podejrzewam, że Shaun Bythell oburzył by się, że umieszczono go w takim gronie, ale cóż począć… Ten typ tak ma :)
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.