W filmie fałszywy ksiądz nie tylko uczy wiernych, co znaczy miłość i przebaczenie, ale sam daje im przykład swoją postawą.
Najpierw film Jana Komasy został polskim kandydatem do Oscara, a później twórca „Bożego Ciała” na festiwalu filmowym w Gdyni zdobył nagrodę za reżyserię. Jeszcze przed premierą pojawiały się opinie, że będzie to atak na Kościół i religię, coś w rodzaju drugiego „Kleru”.
Pierwszoplanowym bohaterem jest młody chłopak, który trafił do poprawczaka i dzięki charyzmatycznemu kapelanowi ośrodka przeszedł duchową przemianę. Teraz marzy, by zostać księdzem. Niestety, jako karany, nie może wstąpić do seminarium. Dzięki pomocy kapelana ośrodka zostaje warunkowo zwolniony i skierowany do pracy w zakładzie stolarskim w prowincjonalnym miasteczku. Tam wskutek zbiegu okoliczności wchodzi w rolę księdza i zastępuje miejscowego proboszcza, który wyjechał na leczenie. Okazuje się, że fałszywy ksiądz spisuje się lepiej niż proboszcz. Jego kazania i budzące kontrowersje działania przynajmniej częściowo leczą rany i podziały w dotkniętej niedawno tragedią społeczności małego miasteczka.
Film Komasy nie jest filmem antyreligijnym. To film o potrzebie wiary. Tyle że w ujęciu reżysera polski katolicyzm w praktyce jest głęboko skażony wieloma grzechami, a przede wszystkim hipokryzją i wiarą na pokaz. Jak w jednym z wywiadów powiedziała Aleksandra Konieczna, grająca w filmie kościelną, polski katolik „to taki wilk w owczej skórze”. Dlaczego tak jest? Można domniemywać, chociaż w filmie nie jest to bezpośrednio wyakcentowane. Księża mają dziś problemy, by znaleźć język trafiający do wiernych. W filmie fałszywy ksiądz nie tylko uczy wiernych, co znaczy miłość, miłosierdzie i przebaczenie, ale sam daje im przykład swoją postawą. Konkluzja narzuca się sama. Należy wyjść ze sztywnych ram kościelnych struktur, zbliżyć się do ludzi i bardziej wsłuchiwać się w ich potrzeby. A najlepiej zbudować swój własny Kościół. Film Komasy nikogo nie obraża, ale został stworzony na funkcjonujących obiegowo stereotypach i schematach. Natomiast na uwagę zasługuje przedstawiony w filmie wizerunek młodych ludzi, których od Kościoła dzieli coraz większy dystans.
Edward Kabiesz
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli bardzo ciekawy, filmowy powrót do lat ’80. Z legendą o świętym Wojciechu w tle. JUŻ W KINACH
Biblioteki są zalane żądaniami usuwania książek: w 2022 r. chciano usunąć aż 2500 tytułów.
W sanktuarium na Świętym Krzyżu odbył się koncert pasyjny "W Nim nadzieja".
„Wiersze wszystkie” pozwalają uważnie prześledzić zawiłą poetycką drogę noblistki.