Syn czeskich rodziców, mąż Niemki sudeckiej, polski malarz i patriota, przez kilkadziesiąt lat związanym z Krakowem. Postać Fryderyka Pautscha pół wieku po jego śmierci przypomnieli Zofa i Tadeusz Bednarscy.
Krakowianie nie zawsze mają teraz szczęście poczytać coś o wielkich współobywatelach. Bo albo chwytają za pióro uczeni, którym „Bóg odmówił anielskiej miary” ciekawego pisania, albo publicyści, którzy sądzą, że internetowa metoda „kopiuj–wklej” może zastąpić żmudne badania. Ostatnim Mohikaninem pisania takich biografii, gdzie dziennikarska dociekliwość w wynajdywaniu szczegółów łączy się z wielką swobodą przelewania myśli na papier, jest Tadeusz Z. Bednarski, potomek znanej podgórsko-krakowskiej rodziny, wieloletni dziennikarz dokumentalista „Gazety Krakowskiej” i „Dziennika Polskiego”. Ostatnio, razem z żoną Zofią, przybliżył postać znanego malarza, udając się „Krakowskim szlakiem Fryderyka Pautscha” (Kraków 2010, Oficyna „Secesja”).
Flisacy i muzykanci
Ten urodzony w 1877 r. w galicyjskim karpackim Delatynie syn Czechów, kolega z lwowskiej gimnazjalnej ławy szkolnej Władysława Jarockiego, późniejszego znanego malarza, i Leopolda Staffa, poety, wylądował w 1899 r. na krakowskim bruku. Po studiach na uniwersytecie i Akademii Sztuk Pięknych rozwinął swój talent plastyczny, słynąc m.in. z barwnych, śmiałych przedstawień życia górali karpackich – Hucułów.
„Były to sceny z życia flisaków i pilarzy, pasterzy i bardzo często przekupniów na jarmarkach; ujęcia pojedyncze i grupowe; pokazywał ciężkie zmagania w trudzie i pogodny koncert muzykantów czy radosną przejażdżkę na wzgórze, skąd i widok, i oddech szeroki; odtwarzał uczestnictwo w obrzędach – udział w weselach, pogrzebach, święceniu ziół i owoców, w nabożeństwach w cerkwi” – piszą Bednarscy.
Profesorska godność
Pautsch od 1925 r. był profesorem krakowskiej ASP. Wychował wielu uczniów. Dopiero teraz, z perspektywy lat, doceniono nie tylko jego malarstwo huculskie i pejzażowe, ale także twórczość portretową i religijną. A portretował wielu krakowian, m.in. ks. abp. Adama Sapiehę (ten wspaniały artystycznie wielkoformatowy portret znajduje się w krakowskim konwencie franciszkanów), dramaturga Karola Huberta Rostworowskiego i teologa ks. prof. Konstantego Michalskiego.
Malarz potrafił u schyłku życia zachować godność, gdy komuniści naciskali na uczonych artystów, by ci brali udział w rozmaitych przedsięwzięciach propagandowych. Kiedy w końcu lat 40. ub. w. namawiano do publicznego potępienia papieża Piusa XII, oburzony Pautsch złożył ostre oświadczenie: „Jestem stanowczo za naszymi granicami zachodnimi, a jako katolik nie położę mego nazwiska pod protestem przeciwko papieżowi. P.S. Protest w tej sprawie złożyłem na ręce x. kardynała Sapiehy”.
Spuścizna Pautscha na szczęście nie uległa rozproszeniu po jego śmierci w 1950 r. Kolekcją kilkuset obrazów opiekowała się zmarła w 2008 r. córka Maria, pracownica naukowa Instytutu Botaniki PAN. Jeszcze za swego życia podarowała ją Janowi Pawłowi II, ten zaś przekazał obrazy do zbiorów krakowskiego Muzeum Archidiecezjalnego. Dzięki temu mogły się tam odbyć wielkie wystawy monograficzne, prezentujące sceny huculskie, pejzaże i portrety malarza.
Zamykając książkę Bednarskich, łatwo się zgodzić z ich sądem o Pautschu: „Sztuka jego bronić się swymi wysokimi walorami artystycznymi potrafi, mimo zmiennych mód, a i czasowych trendów i upodobań”. Szkoda tylko, że publikacja ukazała się wnakładziejedynie 350 egzemplarzy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.