Czyli historia lubi się powtarzać.
Najbardziej odjechany film kostiumowy w dziejach kina? Państwo wybaczą, ten kolokwializm, ale inaczej nakręconej w 2018 roku „Faworyty” nazwać nie sposób.
Grecki reżyser Jorgos Lantimos postanowił zabawić się starą jak kinematografia konwencją i nakręcić coś, czego jeszcze nie widzieliśmy. A przynajmniej nie w takiej formie. Mowa tu zwłaszcza o zdjęciach operatora Robbie’go Ryana, który nie tylko kamerę ustawia w miejscach, o których nie śniło się kinomanom, ale i filmuje najczęściej tzw. rybim okiem, czyli bardzo specyficznym obiektywem, kompletnie zniekształcającym i odrealniającym obraz. Takie kadry widuje się zwykle w teledyskach, czasem w kinie grozy, ale żeby używać ich w filmie historycznym o ostatniej królowej Anglii z rodu Stewartów?
A jednak, takie właśnie wizualne osobliwości serwuje nam Ryan, co oczywiście wynika ze scenariusza, z psychologii oglądanych na ekranie postaci, które, co tu dużo mówić, do najbardziej zrównoważonych nie należą.
Główne bohaterki mamy tutaj trzy. W starą, schorowaną królową (której jest już w zasadzie wszystko jedno i za nic ma dobre obyczaje, obowiązujące zwyczaje, czy dworską etykietę), wciela się Olivia Colman. Oscar za tę (wybitną!) kreację był jak najbardziej zasłużony.
W rolach rywalizujących o jej względy dwórek oglądamy natomiast Rachel Weisz i Emmę Stone – czyli hollywoodzką pierwszą ligę. Dwie wielkie współczesne gwiazdy. I ich wielki aktorski pojedynek. Ale nie tylko z tego względu warto ten film obejrzeć. Bo pod efektownymi kostiumami, stworzonymi przez Sandy Powell, twórcy tego filmu ukryli przecież gorzką prawdę: o ludzkiej naturze, o relacjach międzyludzkich, o pragnieniu władzy i tym jak, koniec końców, deprawuje ona człowieka.
Jedne sceny bawią, inne szokują. Wszystkie jednak dają do myślenia.
Nie ma co zatem zakłamywać rzeczywistości – „Faworyta” jest dziełem totalnym, w którym absolutnie nie dostrzegam żadnych wad, no może poza jedynie ograniczeniem ról męskich bohaterów, którzy tak w zasadzie nie mają prawie żadnego znaczenia dla fabuły. Nie zmienia to jednak faktu, że Yorgos Lanthimos wspiął się na wyżyny swoich umiejętności i tym samym dostarczył nam kolejnego, niezwykle unikalnego widowiska…
- pisał w tekście „Władza czy zniewolenie?” Jakub Lewandowski. Nic dodać, nic ująć. Nic tylko oglądać.
Film jest dostępny online. Na jakich platformach? Sprawdzić można na upflix.pl
*
Tekst z cyklu Filmy wszech czasów
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.