Film bombowo-wystrzałowy. Dosłownie i w przenośni.
Ten nakręcony w 2018 roku przez Sameha Zoabi film nie uznaje żadnych świętości ani politycznej poprawności. Śmieje się z tego, z czego śmiać się absolutnie nie wypada. No bo jak to? Konflikt palestyńsko-izraelski na wesoło?
A jednak w tym szaleństwie jest metoda. Bo oto wreszcie udało pogodzić się Izraelczyka z Palestyńczykiem, Żyda z Arabem, wojskowego z cywilem. Co prawda tyko na chwilę, tylko na wielkim ekranie, ale, jak się nie ma co się lubi… Poza tym w kinie przecież wszystko jest możliwe.
Głównym bohaterem filmu jest safandułowaty Palestyńczyk Salam, grany przez Kaisa Nashifa. Jako że mieszka po izraelskiej stronie granicy, dobrze zna żydowskie realia i hebrajski język, stąd też otrzymuje propozycję pracy jako konsultant przy palestyńskim, kostiumowym serialu, którego akcja toczy się w latach ’60 ubiegłego wieku (czas wojny sześciodniowej).
Pewnego dnia natyka się w scenariuszu na sformułowanie „wyglądasz bombowo”. To ma być komplement? Czy ktoś w realnym świecie powiedziałby coś takiego? Przez cały dzień daje mu to spokoju, a gdy przekracza punkt kontrolny, mimochodem, pyta o to, sprawdzającą jego dokumenty, izraelską żołnierkę. Ta, słysząc słowo „bombowo”, padające z ust Palestyńczyka, natychmiast każe mu wysiadać z samochodu i prowadzi go na przesłuchanie do szefa posterunku, Assiego.
Szef (w tej roli Yaniv Biton) kojarzy serial przy którym pracuje Salam (namiętnie ogląda go jego żona). Pragnąc przypodobać się i zaimponować swej małżonce, postanawia, przez Salama, umieścić w fabule kilka grepsów, które żona od razu wychwyci. Bo też Salam, w trakcie przesłuchania, nakłamał mu, że jest nie konsultantem, a głównym scenarzystą serialu. A skoro tak, to przecież można by popracować nieco nad pojawiającą się na ekranie postacią izraelskiego generała. Poprawić nieco jego drewniane kwestie, ocieplić wizerunek itd.
Assi już snuje plany, Salam mu przytakuje i, ni stąd, ni zowąd, zaczynają wspólnie pisać swoją wersję telenoweli, którą z zapartym tchem śledzą zarówno Palestyńczycy, jak i Izraelczycy (serialoza dotarła i do Ziemi Świętej!).
Nowy skrypt przypada do gustu producentom serialu. Wprowadzają wykoncypowane przez Assiego zmiany, które jednak nie podobają się palestyńskiej prasie i sponsorom (serial staje się proizraelski! – grzmią z łamów publicyści). Oczywiście swoje mają do powiedzenia także poszczególne gwiazdy telewizyjnego tasiemca oraz sam Salam, który, biorąc wzór z Assiego, postanawia w dialogach grepsować do swej ukochanej Mariam…
Tyle w skrócie, bo kolejnych zapętleń i komplikacji będzie tu jeszcze co nie miara. Wszystko to jednak kapitalnie oddaje codzienny palestyńsko-izraelski absurd i tamtejsze pomieszanie z poplątaniem (ustąpisz jednym, od razu odzywają się drudzy. Przywilej dla nich? A co z nami?!).
Czy jest jakieś wyjście z tej sytuacji? Twórcy filmu oczywiście jakąś odpowiedź nam dają, ważniejsze jednak, że pozwalają spojrzeć na całą tę sytuację z dystansu. Z innej perspektywy. Wtedy, najczęściej, widać lepiej. Można dostrzec światełko w tunelu, którym bez wątpienia jest ten mądry, lekki i dowcipny film.
*
Tekst z cyklu Filmy wszech czasów