Żaden ze stojących w kolejce ubogich nie odejdzie z pustymi rękami. Piękna młoda królowa każdemu wręczy bochenek chleba.
To Elżbieta z Turyngii, zwana także Elżbietą Węgierską, święta, która wsławiła się swą działalnością dobroczynną.
Żyła w XIII wieku, była córką króla Węgier i żoną hrabiego Turyngii. Kiedy jej mąż zmarł podczas wyprawy krzyżowej, odsunęła się od życia dworskiego, opuściła zamek w Wartburgu i złożyła śluby jako jedna z pierwszych tercjarek franciszkańskich. W Marburgu ufundowała przytułek dla opuszczonych, gdzie codziennie posługiwała ubogim, prowadząc jednocześnie bardzo surowy tryb życia. Zmarła w wieku zaledwie 24 lat w opinii świętości, a jej grób stał się celem licznych pielgrzymek.
Średniowiecze kojarzy nam się teraz na ogół z wojnami, nietolerancją, przesądami… A przecież ta piękna scena jest tak charakterystyczna dla tej epoki! „Cokolwiek uczyniliście bratu memu najmniejszemu, Mnieście uczynili” – te słowa Chrystusa ludzie średniowiecza brali sobie głęboko do serca. Ludzie zamożni obawiali się, że gromadząc dobra materialne, oddalają się od nieba. Swoje lęki łagodzili, dając bardzo duże jałmużny. W ten sposób chcieli też odkupić swoje grzechy. Przykład dobrej św. Elżbiety był dla nich bardzo budujący. Kanonizowano ją w 1235 roku, cztery lata po śmierci.
Dzieło powstało pod koniec XIX wieku, kiedy artyści rzadko już podejmowali w swej twórczości tematy religijne. Namalowano je w Anglii, gdzie wyznawana przez większość ludzi religia protestancka odrzuca kult świętych. Jednak obraz młodej szlachetnej królowej rozdającej chleb ubogim porusza serca ludzi w każdej epoce i w każdym miejscu.
aktualna ocena | 5,0 |
głosujących | 6 |
Ocena |
bardzo słabe
|
słabe
|
średnie
|
dobre
|
super
Kiedy ten koferek zaczął pełnić tę rolę depozytariusza pamięci rodzinnej? Trudno powiedzieć.
Kino wojenne – jak najbardziej. Batalistyczne? Nie do końca.
Naukowcy o nagłówkach w internecie. Clickbaitowych i nie tylko.
Duch Teatru Rapsodycznego, współtworzonego przez przyszłego papieża Jana Pawła II, powraca na scenę.
Jeden z ciekawszych melodramatów ostatnich lat. Nie tylko z uwagi na „domieszkę” science-fiction.