Hit raczej do tańca, niż do różańca. Ale i swoisty fenomen.
Bo to jeden z najgłośniejszych filmów lat ’80. I najbardziej kasowych. W kinach zarobił 36 razy tyle ile kosztował! Ludzie walili wtedy na niego drzwiami i oknami, a na ścianach w pokojach ówczesnych nastolatków nie mogło zabraknąć plakatu z Patrickiem Swayze i Jennifer Gray.
A przecież to zwykłe wakacyjne kino. Dziewczyna (Gray) przyjeżdża z rodzicami na z góry zaplanowany turnus w domu wypoczynkowym. Tam poznaje chłopaka (Swayze). Zakochuje się. No i sporo razem tańczą, bo on jest instruktorem tańca, który pilnie potrzebuje nowej partnerki. Wybór padnie oczywiście na nią…
Czyli fabuła wręcz pretekstowa. Ale jak to w filmach muzycznych i tanecznych bywa, nie ona jest najważniejsza. Liczy się lekkość, chemia, klimat i oddanie ducha epoki. A lata ’80 roztańczone były. „Footloose”, „Flashdance”, „Sława”, „Staing Alive”, „Breakdance”… - to tylko kilka kinowych hitów z tej dekady. Na parkietach królowały zaś wtedy wszystkie te Lambady, Madonny, Cyndi Lauper z „Girls Just Want to Have Fun” i oczywiście italo disco, dające początek nieszczęsnemu polskiemu disco polo.
Także „Dirty Dancing” wylansował jeden z wielkich przebojów lat ’80, czyli (nagrodzony Oscarem!) utwór "(I've Had) The Time of My Life" w wykonaniu Billa Medley i Jennifer Warnes. Grany przez stacje radiowe do dziś.
Nie inaczej jest z „Dirty Dancing”, który regularnie pojawia się w ramówkach różnych kanałów telewizyjnych, a dostępny jest też na Netflixie.
Fenomen. Innego określenia znaleźć nie sposób. I coś, co udać mogło się tylko raz, bo powodzeniem nie cieszyła ani jego kontynuacja („Dirty Dancing 2” z 2004 roku), ani nowa wersja z 2017 r.
„Dirty Dancing” jest tylko jeden. I właśnie ten z 1987 roku trafia dziś na naszą portalową listę Filmy wszech czasów

Kursy chorału gregoriańskiego we Francji cieszą się coraz większą popularnością.
Liturgia na Placu św. Piotra stanowiła centralny punkt Jubileuszu Chórów.