Film lepszy niż „La La Land”?
Irlandczycy uchodzą za jeden z najbardziej umuzykalnionych narodów świata. Także nasi południowi sąsiedzi mawiają o sobie, że „co Čech, to muzikant”. Nic więc dziwnego, że z „połączenia” tych dwóch kultur, nacji, powstał jeden z najbardziej kultowych filmów muzycznych XXI wieku. Nagrodzony Oscarem. Rzecz jasna, za piosenkę.
Mowa o nakręconym w 2007 roku obrazie „Once” w reżyserii Johna Carneya oraz utworze „Falling Slowly”, śpiewanym przez Markétę Irglovą i Glena Hansarda, a więc osoby grające w „Once” dwie główne role. Dziewczynę i chłopaka, którzy poznają się w Dublinie, a łączy ich nie tylko romantyczne uczucie, ale i wspólna miłość do muzyki.
To właśnie ona stanowi większą część tego filmu. Piosenki są tu wykonywane, słuchane, komponowane, nagrywane w studiach… Wszystko to zaś ma miejsce w Dublinie – mieście niebywale urokliwym, zwłaszcza na zdjęciach Tima Fleminga. Niby mocno niezależnych, kręconych jakąś zwykłą, cyfrową kamerą, a jednak kapitalnie oddających niezwykły klimat stolicy Irlandii.
Mocna strona tego filmu to także tło społeczne. Akcja toczy się tu w środowisku imigrantów (Irglová gra oczywiście Czeszkę, która na utrzymaniu ma nie tylko swoją malutką córeczkę, ale i matkę) oraz wśród ludzi z niższych, irlandzkich klas społecznych (bohater w którego wciela się Hansard pracuje w jakimś podrzędnym zakładzie naprawy sprzętu gospodarstwa domowego, dorabiając sobie jako uliczny grajek).
Niby nic takiego. Niby zwykłe scenki z codzienności, prozaiczne rozmowy o wszystkim i niczym, a jednak jest ten film znacznie bardziej prawdziwy niż np. wysokobudżetowy „La La Land” – musical porywający, z pewnością przywracający wiarę w ten klasyczny gatunek, a jednak… trącący sztucznością. Fałszem. Zwłaszcza, gdy zestawić go ze znacznie skromniejszym, bo niskobudżetowym „Once”.
A więc nic tylko siadać i oglądać, a film jest dostępny on-line w ofercie Amazon Prime Video.
*
Tekst z cyklu Filmy wszech czasów
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.