W Brąswałdzie odbyła się premiera eksperymentalnego projektu "Memento mori dance club".
W projekt włączyli się uczniowie oraz kontynuatorzy wiejskich muzykantów i śpiewaków polski nizinnej - zaprezentowali oni w Izbie Pamięci Marii Zientary-Malewskiej muzykę taneczną doby renesansu przechowywaną w ludowych śpiewach religijnych.
- Nazwa projektu "Memento mori dance club" jest z jednej strony kontrowersyjna, z drugiej odnosi się do kontrafaktury. Jest to pewne odkrycie, które stało się udziałem moim i moich kolegów: śpiewając bowiem nabożne pieśni ludowe - a znamy je z bezpośrednich przekazów - odkryliśmy, że pojawia się w nich pewien powtarzalny rytm. Niektóre pieśni sprawiały wręcz wrażenie, że - nie odnosząc się do tekstu - były one wyjęte z izby, gdzie odbywało się wesele, a nie pogrzeb - tłumaczy Maciej Żurek, jeden z muzykantów.
To odkrycie doprowadziło do tego, że zaczęli wyszukiwać w religijnych pieśniach melodii mazurków, oberków, ogólnie mówiąc: renesansowej muzyki tanecznej. - Nasz projekt opierał się trochę na archeologii, a czasami wręcz na detektywistyce muzycznej. Okazuje się, że wiele pieśni zadusznych czy pogrzebowych ma w swej podstawie muzykę taneczną, głównie polonezy. Zabieg kontrafaktury, czyli zmiany tekstu w utworze z niewielką lub w ogóle bez zmiany melodii, niektórzy przypisują jezuitom, którzy tworzyli pieśni religijne, dobierając teksty do znanych wśród ludu melodii - mówi M. Żurek.
aktualna ocena | 3,19 |
głosujących | 21 |
Ocena |
bardzo słabe
|
słabe
|
średnie
|
dobre
|
super
Jan Paweł II i kardynał Joseph Ratzinger o „Fauście” Goethe. Warto przypomnieć.
Ich autor jest oskarżony o seksualne i psychiczne wykorzystywanie kobiet.
Archeolodzy o odkryciach dawnego królestwa Kaabu w Gwinei Bissau.
Śmiało można stwierdzić, że lektura książki "Chopin" to pełnowymiarowe spotkanie ze sztuką.
A i film „nic moc”, jak mawiają Czesi. Czyli nic szczególnego. Znowu to samo...