Większej uwagi nauczycieli wymagają nie tylko młodzi cudzoziemcy, lecz także polscy uczniowie stykający się z osobami o odmiennym wyznaniu lub mówiącymi innym językiem - uznali specjaliści, którzy rozmawiali o edukacji cudzoziemców z dyrektorami stołecznych szkół.
O tym, jak uczyć młodych imigrantów lub uchodźców i rozwiązywać problemy związane z obecnością młodych cudzoziemców w polskich szkołach, rozmawiali eksperci i dyrektorzy stołecznych szkół podstawowych i gimnazjów w warszawskiej siedzibie Związku Nauczycielstwa Polskiego.
W stolicy mieszka ponad tysiąc młodych cudzoziemców - poinformowała Joanna Gospodarczyk, zastępca dyrektora Biura Edukacji Urzędu m.st. Warszawy. "Liczba ta się waha, ponieważ Polska jest traktowana przez uchodźców jako kraj tranzytowy" - mówiła. W całym kraju grupa uczniów z zagranicy liczy 3,5 tys. osób. Zdaniem Gospodarczyk, nie jest to wielka liczba w porównaniu z innymi krajami. Specjalistka zauważyła, że w stolicy młodzi cudzoziemcy stanowią mniej niż 1 proc. populacji uczniowskiej. W Niemczech liczba ta wynosi ok. 15 proc. "Nawet tak niewielka liczba wymaga jednak odpowiedniego przygotowania nauczycieli, uczniów i ich rodziców" - podkreśliła Gospodarczyk. W jej ocenie każda szkoła powinna umieć przyjąć młodego cudzoziemca.
W Warszawie najliczniejsza jest grupa uchodźców z Czeczenii. Wielu cudzoziemskich uczniów pochodzi z Ukrainy, Wietnamu, krajów Unii Europejskiej i Bliskiego Wschodu. Najlepiej współpracuje się z dziećmi i młodzieżą ukraińską, więcej uwagi wymagają uczniowie z odmiennych kręgów kulturowych i odmiennego wyznania - mówiła Gospodarczyk. Zwróciła też uwagę na duże rozproszenie cudzoziemskich uczniów. Jak uściśliła, skupiska uczniów z zagranicy spotykane są tylko w szkołach położonych blisko ośrodków dla uchodźców.
Edukacja jest jednym z podstawowych narzędzi do integrowania cudzoziemców z polskim społeczeństwem - przypomniała w rozmowie z dziennikarzami Teresa Sierawska, zastępca dyrektora Biura Polityki Społecznej Urzędu m.st. Warszawy. Jej zdaniem, dzięki szkołom można łatwiej dotrzeć do tych rodzin cudzoziemskich, które przybyły do Polski z krajów dotkniętych np. konfliktami politycznymi i wymagają większej uwagi ze strony państwa polskiego.
Problemami, które najczęściej występują, gdy w klasie pojawia się uczeń z zagranicy, są przede wszystkim: nieznajomość języka polskiego oraz brak zrozumienia obowiązku edukacji przez rodziców młodego cudzoziemca pochodzących z innych kręgów kulturowych. "Bardzo często są to reprezentanci kultur, w których edukacja nie jest najwyższą wartością" - tłumaczyła Gospodarczyk. Jak zaznaczyła, "czasami trudno przekonać rodzica, że dziewczynka w wieku gimnazjalnym powinna dalej chodzić do szkoły". Bywa, że dzieci nie mają czasu na szkołę, ponieważ muszą pracować lub opiekować się młodszym rodzeństwem.
Zdaniem specjalistów, edukacja młodych cudzoziemców to jedynie połowa sukcesu. Także polskich uczniów należy uczyć zrozumienia dla wielokulturowości. "Nie świecimy przykładem jako kraj szczególnie tolerancyjny - mówiła Gospodarczyk. - W badaniach wypadamy fatalnie na tle krajów Unii Europejskiej. Około 30 proc. Polaków uważa, że w Polsce jest za dużo cudzoziemców". "Przenoszone wzorce z domu przekładają się na stosunek polskich dzieci do cudzoziemców" - wyjaśniła.
Do działań podejmowanych przez warszawskie Biuro Edukacji należą m.in.: finansowe wspieranie edukacji imigrantów, docieranie z informacjami o polskich szkołach do rodziców uczniów cudzoziemskich oraz publikacje i szkolenia dla pedagogów.
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...