Kino wojenne? Teoretycznie. Bo to przecież film znacznie wykraczający poza ramy tego popularnego gatunku.
Podobnie jak „Ojciec chrzestny” to coś więcej niż kolejny film gangsterski, „Chinatown” to więcej niż czarny kryminał, a „Cały ten zgiełk” to musical do kwadratu. Meta-musical.
I co ciekawe, wszystkie one z lat ’70. Czasu gdy kontestacja i kontrkultura rozkręciły się na dobre, reinterpretując to, co (i jak) wcześniejsze pokolenia opowiadały i pokazywały w kinie.
Bo ile tak naprawdę jest wojny w nakręconym przez Michaela Cimino „Łowcy jeleni” z 1978 roku? Niewiele. Liczy się natomiast to, jaki wpływ miała na bohaterów filmu i jak bardzo zmieniła ich życie. Przede wszystkim zaś liczą się oni, grani m.in. przez Roberta De Niro, Meryl Streep, czy Christophera Walkena.
Po powrocie z frontu, z Wietnamu… Powrocie? Nie. Nie ma już powrotu do tego co było przed wojną. A oglądaliśmy to przez całą pierwszą godzinę filmu. Ze wszystkimi szczegółami.
Potem wojna – przynajmniej dla naszych bohaterów - się kończy, ale… No właśnie. Czy na pewno? Czy po tych wszystkich koszmarnych przeżyciach (pamiętna scena gry w „rosyjską ruletkę”), można w ogóle mówić o jej końcu? Przecież to ciągle będzie do nich wracać. Już nigdy nie będzie tak jak przed wojną.
Ktoś dzięki temu dojrzeje, spoważnieje. Ktoś inny załamie się i już nigdy nie podniesie. A ilu żołnierzy się stoczy? Ilu zamieni życie swoich rodzin w piekło? Ilu odbierze sobie życie?
Dziś, gdy świadomość społeczna jest większa, a o zespole stresu pourazowego u amerykańskich żołnierzy, wracający z Iraku, czy Afganistanu, nakręcono dziesiątki filmów, to wszystko może aż tak nie dziwi. Nie szokuje. Warto jednak pamiętać to Cimino był pierwszym, który spojrzał na to w ten sposób. Sposób – po prostu - bardziej ludzki...
*
On-line „Łowcę jeleni” można oglądać w Play Now.
Test z cyklu Filmy wszech czasów
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.