Do Muzeum Diecezjalnego w Tarnowie powróciło dzieło "Zwiastowanie z Jodłownika".
W Muzeum Diecezjalnym w Tarnowie 22 lutego odbyła się prezentacja tego dzieła, które wróciło po przeprowadzonej generalnej renowacji i wystawie „Obraz Złotego Wieku”, która w grudniu zakończyła się na Zamku Królewskim na Wawelu.
Prezentowane na monumentalnej wystawie prace, w sumie 400 dzieł, pochodziły z czasów ostatnich trzech Jagiellonów, zatem z lat 1501 do 1572. Pokazane w oryginalnych, historycznych pomieszczeniach, dały wyobrażenie idei, wartości, aspiracji, życia duchowego Zygmunta Starego i Zygmunta Augusta. „Organizacja tej niezwykłej ekspozycji stworzyła wyjątkową okazję do odnowienia i zbadania wielu zabytków z epoki. Wysokiej klasy dzieła, głównie ze zbiorów kościelnych, nierzadko zapomniane, a teraz ponownie odkryte, stanowiły wyjątkowo ciekawy materiał badawczy” - pisze dr Oliwia Buchwald-Zięcina, konserwator dzieł sztuki z Wawelu. Organizatorzy wystawy poprosili Muzeum Diecezjalne o cztery dzieła, ostatecznie otrzymali jedno, i zostało ono zakwalifikowane do gruntownej renowacji, którą przeszło przed wystawą.
- Kiedy zobaczyłem obraz po przeprowadzeniu prac, miałem problem z jego rozpoznaniem, tak bardzo się zmienił, tak znacząco udało się przywrócić „Zwiastowanie z Jodłownika”, jak bywa nazywane „Epitafium Ainolfa Tedaldiego”, pierwotne piękno - przyznaje ks. dr Piotr Pasek, dyrektor Muzeum Diecezjalnego w Tarnowie.
Obraz nieznanego autora powstał około 1500 roku w Krakowie. Był obrazem epitafijnym Ainolfa Tedaldiego, florentczyńczyka, który przyjechał w 1458 roku do Polski jako reprezentant spółki bankierskiej Medyceuszów, by odzyskać papieski dług w wysokości 200 dukatów. Misję wykonał i postanowił osiąść w Polsce. Sprowadził po niespełna 10 latach do Krakowa i na dwór Grzegorza z Sanoka Filipa Buonacorsiego, zwanego Kallimachem, który miał wpływ na politykę Kazimierza IV Jagiellończyka i Jana Olbrachta. Jako humanista wpłynął zaś na rodzący się renesans w Polsce.
Grzegorz Brożek /Foto Gość O "Epitafium Tedaldiego" opowiadali Grzegorz Kostecki, kierujący grupą konserwatorów, którzy także przyjechali do Tarnowa na spotkanie, i ks. dr Piotr Pasek, dyrektor Muzeum Diecezjalnego w Tarnowie.Tedaldiego pochowano w 1495 roku w kaplicy Trzech Królów w kościele dominikanów w Krakowie. Dalej tam zapewne leży. Nie ma jednak epitafium, tablicy nagrobnej, bo kaplica dziś pełni rolę zakrystii, a niewiele po śmierci Tedaldiego została przebudowana. Obraz „Zwiastowanie z Jodłownika” towarzyszył prawdopodobnie epitafium Tedaldiego. Jest jednak sam w sobie bardziej obrazem epitafijnym jak samodzielnym epitafium.
Szybko dość trafił na tzw. prowincję. Dominikanie przenieśli go około 100 lat po wykonaniu, w czasie, kiedy przebudowywana była kaplica, do kościoła w Jodłowniku, wsi, którą otrzymali w 1595 roku od właściciela Niewiarowskiego. Tu obraz ten zauważył Stanisław Tomkowicz, który około 1880 roku inwentaryzował zabytki Ziemi Limanowskiej. Zwrócił uwagę na jego walory, wartość, piękno. Nic dziwnego, że w 1906 roku obraz został zdeponowany w Muzeum Diecezjalnym. Jednak jego dyrektor ks. Smoleń zauważył fatalny stan dzieła i wysłał go do renowacji do Wiednia, do pracowni Edwarda Gerischa.
- Były dwie znaczące w tej części Europy pracownie. Jedna w Monachium, a druga w Wiedniu. Wiedeń był bliżej. Jednak prace tam przeprowadzone, z dzisiejszej perspektywy, i mojego ponad 40-letniego doświadczenia, zniszczyły to dzieło. Renowacja była wręcz dramatyczna - opowiada Grzegorz Kostecki, konserwator, który z zespołem przywrócił piękno i kondycję dziełu z Jodłownika przez wystawą na Wawelu.
- Nie jest to dzieło wybitne, najwyższej klasy, mimo to należy do najciekawszych dzieł malarstwa małopolskiego na przełomie XV i XVI wieku - mówi ks. Pasek. Wyraźne są w nim wpływy włoskie, które zaznaczają w tym późnogotyckim dziele związki Krakowa z Florencją. Po 1509 roku związki te wkraczają w nową fazę, inaugurując renesans w polskiej sztuce, ale raczej w architekturze, bo malarstwo renesansowe w Polsce cały czas czerpie z dziedzictwa gotyku, a nową epokę zwiastują nawiązania, jak w "Epitafium Ainolfa Tedaldiego", pejzaż widoczny za plecami św. Jana Chrzciciela czy drzewo stojące obok św. Dominika.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.