Wśród pól, tuż za granicą diecezji świdnickiej, po przejechaniu kilkuset metrów szutrową drogą, taksówka dojeżdża do miejsca, gdzie zaczyna się Tęczowy Most.
„Kiedy odchodzi zwierzę, które było szczególnie bliskie komuś, kto pozostał po tej stronie, udaje się na Tęczowy Most. Są tam łąki i wzgórza, na których wszyscy nasi mali przyjaciele mogą bawić się i biegać razem. Mają tam dostatek jedzenia, wody i słońca; jest im ciepło i przytulnie”. Kobieta czyta informację umieszczoną tuż za bramą. Uśmiecha się, dokładnie tak jak lubiła Karina. Podchodzi do ławeczki. Zanim usiądzie, poprawia kwiaty, zapala znicz i w myślach wraca na chwilę do tekstu, który zna niemalże na pamięć. Dużo by dała za możliwość poznania tego, kto objawił, jak wygląda niebo zwierząt. Dzisiaj wizja Tęczowego Mostu stała się rodzajem manifestu. Sprzeciwem wobec bezdusznej idei śmierci pupila. Więcej! Jest wyznaniem wiary tych, którzy kochają swoje zwierzę… jak człowieka i… jeszcze więcej! Bluźnierstwem – dla niedowiarków odrzucających tęczowy dogmat. – To ich sprawa – podsumowuje pani Wanda. – Ja wiem swoje. Karina też.
Po omacku
ks. Roman Tomaszczuk/GN Zdjęcie z nagrobka na cmentarzu dla zwierząt Tęczowy Most: „Wszystkie zwierzęta, które były chore i stare, powracają w czasy młodości i zdrowia. Zwierzęta są szczęśliwe i zadowolone, z jednym małym wyjątkiem: każde z nich tęskni do tej jedynej, wyjątkowej osoby, która pozostała po tamtej stronie”.
Tajemnica stworzenia pozostaje tajemnicą aż do końca, aż do nowego nieba i nowej ziemi. Biblia nie jest księgą przyjaźni Boga ze stworzeniem jako takim, ale z człowiekiem. Czemu? To proste, tylko człowiek może odczytać jej przesłanie i odpowiedzieć na jej zaproszenie. Dlatego teologia ma niewiele do powiedzenia na temat miejsca zwierząt w planie Boga. Człowiek tak mało wie o swoim niebie, siłą rzeczy jeszcze mniej wie o niebie innych stworzeń.
Na szczęście Bóg z pewnością radzi sobie z całą złożonością świata. Ludziom pozostawił odkrywanie tego, co konieczne do zbawienia, a potem dokładanie starań, by wiernie to realizowali. A zwierzęta?
Andrew Linzey, anglikański teolog, przekonuje, że Bóg interesuje się ich losem co najmniej tak bardzo jak losem ludzi. W swojej książce „Teologia zwierząt” chce za wszelką cenę udowodnić, że odniesienie człowieka do zwierząt jest równoważne z więzami łączącymi go z innymi ludźmi. A może nawet ważniejsze? Głosi on bowiem ideę hojności, w której domaga się, by człowiek traktował zwierzęta tak, jak Bóg traktuje człowieka.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.