Religia i kultura. Krzeszów i Lubiąż razem wkraczały w erę gospodarki rynkowej. Historia ostatnich 20 lat jest w przypadku tych dwu pocysterskich założeń dobrą ilustracją tezy, że sukces w ratowaniu duchowej i kulturalnej spuścizny zależy od właściciela obiektu. Należący do Kościoła lokalnego Krzeszów – kwitnie. Zarządzany przez prywatną fundację Lubiąż wciąż czeka na remont.
Sprowadzenie cystersów do Lubiąża historycy przypisują księciu piastowskiemu Bolesławowi Wysokiemu. Miało się to wydarzyć w 1163 r. Jednak na realizację założenia, które miało na długie stulecia stać się wizytówką Lubiąża, trzeba było zaczekać do przełomu wieków XVII i XVIII. W latach 1681–1739 założenie powiększono o nowe obiekty, m.in. pałac opatów, klasztor, browar, piekarnię i szpital.
W tym czasie gruntownie przebudowano także wnętrze kościoła pw. Najświętszej Maryi Panny, nadając mu barokowy wystrój. Rozkwit założenia zahamowała kasata zakonu w 1810 r. Kasacie tej podległy zresztą wszystkie posiadłości cystersów na terenie Prus. Przez następne lata klasztor w Lubiążu służył m.in. za szpital dla chorych umysłowo i zakład zbrojeniowy. Po II wojnie światowej zajęli go radzieccy żołnierze, a kiedy odeszli w 1948 r., administratorem obiektu była gmina w Wołowie. Dopiero po przemianach ustrojowych w 1989 r. zainteresowała się nim Fundacja Lubiąż, która jest jego właścicielem. Nieco inaczej wyglądała historia opactwa cysterskiego w Krzeszowie.
Roman Tomczak/GN
Lubiąż
Okna nad jednym z portali byłego opactwa przypominają, że to ostatni dzwonek na ratowanie tego monumentalnego zabytku
Jego początków należy szukać w roku 1242, kiedy to księżna Anna, wdowa po Henryku Pobożnym, sprowadziła benedyktynów. Po nich, w roku 1291, przychodzą tu cystersi. Założenie, które możemy dziś podziwiać, powstało w II poł. XVII w. w dużej mierze za sprawą wielkiego mecenasa sztuki opata Bernarda Rosy. Po sekularyzacji w 1810 r. miejsce to stopniowo traciło na znaczeniu. Podczas II wojny w klasztorze m.in. przetrzymywano Żydów przed wywózką do obozów koncentracyjnych. Po wojnie schronienie znalazły to siostry benedyktynki lwowskie, co miało wpływ na utrzymanie obiektu w stanie używalności.
Inwestor niezbędny
Stronie internetowej regionalnego Stowarzyszenia Lubiąż patronuje hasło „Lubiąż, miejscowość w cieniu klasztornych wież”. Bo miejscowość ta zdominowana jest przez wieże już na zawsze. Stowarzyszenie organizuje na terenie założenia szereg imprez, m.in. plener fotograficzny „Tajemniczy świat Lubiąża”, zachęcając do „odkrywania Ekomuzeum Cysterskiego w Lubiążu”. Właściciel klasztoru, Fundacja Lubiąż, toleruje działalność stowarzyszenia. Najważniejszym wydarzeniem dla regionalistów jest coroczna inscenizacja pn. „Oblężenie klasztoru”, która w ubiegłym roku nie odbyła się ze względu na sprzeciw jednego z członków zarządu Fundacji Lubiąż, wieloletniego burmistrza Wołowa. Nie jest też tajemnicą, że fundacja i jej działalność nie są dobrze postrzegane przez mieszkańców Lubiąża. Ale jej starania o zabezpieczenie budynków są doceniane. Prezes Stowarzyszenia Lubań Zbigniew Posacki rozumie, że nie jest to łatwe.
– Temu miejscu potrzebny jest strategiczny inwestor, którego nie ma. Zdobycie przez fundację nawet miliona złotych to kropla w morzu potrzeb – uważa. Fundacja Lubiąż powstała w 1989 r. Od 1991 prowadzi prace renowacyjne lubiąskiego zespołu klasztornego. W roku 2000 r. zakończyła wymianę dachów nad całym kompleksem. Cztery lata wcześniej oddała do dyspozycji turystów Salę Książęcą. Ukończono też renowację i udostępniono zwiedzającym refektarz opata oraz refektarz letni (2005), a także były kościół NMP. Niestety, bez wyposażenia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...